Był przyjacielem kard. Wojtyły i mentorem ks. Tischnera. Na jego homiliach wychowały się dwa pokolenia inteligencji katolickiej. Właśnie minęło 30 lat od śmierci bp. Jana Pietraszki.
Biskup Jan Pietraszko zmarł w 1988 r. w opinii świętości. Od 1994 r. trwa jego proces beatyfikacyjny.
materiały wydawnictwa znak
W jego kazaniach nie było polityki ani socjologii, prawie nigdy nie cytował literatury, chociaż dużo czytał. On po prostu mówił do nas Ewangelią – wspomina Ludmiła Grygiel, autorka książki „Prorok ze św. Anny. Biskup Jan Pietraszko”. Był początek lat 60., w Polsce panował komunizm i nic nie wskazywało na to, że sytuacja może ulec zmianie. W społeczeństwie rodziła się coraz większa frustracja. Te nastroje uważnie obserwował ks. Pietraszko. Wierzył, że zwykłe, proste życie w zgodzie z Dekalogiem może być jedynym sposobem na znalezienie w sercu pokoju. Swoją metodę nazwał ewangeliczną pracą u podstaw. Jej sednem było przeciwstawienie słowa Bożego zmiennej mądrości tego świata. Właśnie dlatego z ambony nie krytykował reżimu, ale mówił o potrzebie porzucenia grzechu, przeszkody w drodze do zbawienia.
Wierni przyjęli jego nominację na biskupa z pewnym niepokojem, obawiali się utraty swojego duszpasterza. W 1963 r. w pierwszym kazaniu w nowej roli bp Pietraszko przekonywał jednak, że „to czerwone” nic w nim nie zmieniło. Potwierdziła to jedna z pierwszych decyzji: pomimo awansu, jako jedyny biskup w Polsce, postanowił pozostać proboszczem swojej parafii. W kościele dalej nosił zwykłą, czarną sutannę, a poza pierścieniem nie używał insygniów biskupich. Podkreślał, że ciągle realizuje swoje kapłańskie powołanie. Odkrył je kilkadziesiąt lat wcześniej, w małej wsi położonej w województwie śląskim.
Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.