Coś się święci

Marcin Jakimowicz

Kościół stający murem za ustawą o zakazie handlu w niedzielę postrzegany jest jak pies ogrodnika: sam nie zje, a drugiemu nie da. Nie zwracamy już uwagi na to, że nasza niedzielna sklepowa spacerologia odbywa się kosztem innych.

Coś się święci

„Którego dnia Bóg stworzył człowieka?” – spytał Andrzej Sionek w czasie panelu na konferencji „Duch Pana nade mną” (wielka hala centrum kongresowego we Wrocławiu była nabita do granic). „Szóstego”. „A co robił dnia następnego?”. „Odpoczął”. „Właśnie! Bóg stworzył człowieka po to, by miał z kim odpocząć”.

Zatraciliśmy zdolność świętowania. Niedziela stała się jedynie dniem wolnym od pracy, a ponieważ chodzenie po centrach handlowych stało się dla nas przyjemną rozrywką, hasło „dzień wolny od handlu” wprawiło Polaków w drżenie.

Nie potrafimy świętować. Doskonale widać to w czasie Triduum Paschalnego. O ile potrafimy duchowo przeżyć Wielki Czwartek, zapłakać w Wielki Piątek, czy wyciszyć się w Sobotę, w niedzielę po wielkanocnym śniadaniu wielu z nas chwyta w dłoń pilota.

Kościół stający murem za ustawą o zakazie handlu postrzegany jest jak pies ogrodnika: sam nie zje, a drugiemu nie da. A przecież – podkreślał to wyraźnie Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność” – chodzi o to, byśmy zauważyli, że nasza niedzielna sklepowa spacerologia odbywa się kosztem innych. Płacą za to bardzo wysoką cenę.

Najważniejszą bitwą w Królestwie jest odpoczynek. Nieosiągalne, otoczone murami warownie zdobywa się świętując i grając na trąbach. To taktyka strategiczna Królestwa znana doskonale tym, którzy „tracą czas” na adoracji.