Pomilczmy trochę

Piotr Legutko

|

GN 09/2018

publikacja 01.03.2018 00:00

Na czas Wielkiego Postu znikam z Twittera, zawieszam wpisy na FB – sporo takich deklaracji można znaleźć w sieci, choć pewnie nie zaszkodziłoby ich więcej. Może warto wylansować taki nowy trend? Jeszcze nie jest za późno. Zamiast nieustannie komentować, zatopmy się w lekturze i zamilknijmy, choć na te kilka tygodni.

Pomilczmy trochę

Nieodparta jest potrzeba podzielenia się swoją opinią o drugim człowieku. Jakże piękne były czasy, gdy zaspokojenie tej potrzeby wymagało trochę zachodu, np wyjścia z domu, by się z kimś spotkać, zamówienia rozmowy międzymiastowej czy napisania listu. Ten czas dawał szansę na refleksję, przemyślenie czy doprecyzowanie, a już publikacja tekstu na papierze następowała zwykle po redakcji, korekcie, skrótach. W cyfrowej rzeczywistości każda myśl – także ta niedojrzała, niemądra – publikowana jest natychmiast i nieodwołalnie. Nawet jeśli autor, ochłonąwszy, usunie ją ze swego profilu, to najprawdopodobniej ktoś inny już zdążył ową „myśl” zachować. I – o zgrozo – udostępnić tysiącom odbiorców.

Zabójczy i sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem jest ten wyścig z czasem. Kto szybciej i mocniej skomentuje wiadomość z ostatniej chwili. Jeszcze niepotwierdzoną, jeszcze bez kontekstu – nieważne. Komentarz rodzi komentarz, wnioski stają się coraz dalej idące. Po kilku godzinach nieobecności w sieci nagle odkrywamy, że przez ten czas runęło kilka wieloletnich przyjaźni, narodziły się jakieś sądowe procesy, ktoś kogoś zdążył obrazić, przeprosić, polubić i znienawidzić.

A wszystko to z własnej, nieprzymuszonej woli. Polityk występujący na konferencji prasowej czy ekspert udzielający dłuższej wypowiedzi dla programu informacyjnego, z której pozostaje jedno, wyrwane z kontekstu zdanie, mogą (w dużej mierze słusznie) narzekać, że zostali zmanipulowani i w konsekwencji źle zrozumiani. Potraktowani instrumentalnie w jakiejś rozgrywce. Ale większość słów brzemiennych w skutki jest dziś wypowiadana/pisana na własną odpowiedzialność. Jak się okazuje, ograniczoną.

No to co, może jednak warto trochę pomilczeć?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.