Skok na Ząb

Agata Puścikowska

|

GN 08/2018

publikacja 22.02.2018 00:00

Gdy Kamil zdobywał złoto, przed ekranem kibicowała mu pani Jadzia. A przyjaciele tańczyli z radości na stoku, na którym Stoch zaczynał.

Strażacy też się znają  na skokach. Tu: przy stoku, na którym uczył się jeździć Kamil Stoch. Strażacy też się znają na skokach. Tu: przy stoku, na którym uczył się jeździć Kamil Stoch.
ROMAN KOSZOWSKI /FOTO GOŚĆ

Jadwiga Staszel otwiera drzwi drewnianego domu. Zimno, trzeba szybko zamknąć. Najpierw krótkie spojrzenie na pole. Jakie ona ma tu widoki szerokie – lasek widać, cmentarz i wyciąg, na którym i ona jeszcze nie tak dawno, gdy zdrowie dopisywało, rekreacyjnie jeździła. Tam też widać budowę Kamila, piękny dom.

Pani Jadzia mieszka na uboczu wsi. Nie stanowiło to jednak przeszkody, gdy dwadzieścia lat temu na kilku metrach kwadratowych stworzyła Ludowy Klub Sportowy „Ząb”. Zaczynali w nim i Kamil Stoch, i Dawid Kubacki. Skakało też wielu, wielu innych…

Udeptana skocznia

– Jak mam czas, to siedzę i kurzę. A jak nie mam czasu, to ino siedzę – śmieje się pani Jadzia, opowiadając góralską anegdotę o czasie. Bo z tym czasem to w ogóle szybka sprawa: przemija. – Byłam przez całe życie zawodowe nauczycielką WF-u w szkole w Zębie. Druga moja specjalizacja to geografia. Uczyłam tu pół wsi. Kamil przychodził do mnie na zajęcia korektywy. Szczuplutki, wypadało popracować nad sylwetką. Wszędzie go było pełno, był bardzo energiczny, potrzebował ruchu. Jak chłopcy stali w kolejce do kozła, to Kamil ze dwa razy zeskakiwał z drabinki. Ku mojemu utrapieniu, bo się bałam, że coś mu się stanie.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.