Wymarzony medal

Maciej Kalbarczyk

|

GN 08/2018

publikacja 22.02.2018 00:00

Chociaż już dawno spisano go na straty, na obecnych igrzyskach olimpijskich zdobył z drużyną brązowy medal. Po latach niepowodzeń Stefan Hula wraca do gry.

Stefan Hula w Pjongczangu potwierdził przynależność do światowej czołówki. Stefan Hula w Pjongczangu potwierdził przynależność do światowej czołówki.
Andrzej Grygiel /pap

Wcześniej, w konkursie indywidualnym na średniej skoczni, Hula zajął piąte miejsce. – Stefan „wybombił” świetny skok w pierwszej serii. W drugiej nie wiem, dlaczego odebrali mu 15 punktów za wiatr. Myślałem, że będzie medal – mówił Kamil Stoch po zakończeniu pechowego dla Polaków konkursu na skoczni normalnej podczas igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. W pierwszej serii Stefan Hula oddał skok swojego życia: poszybował na odległość 111 metrów. Polak objął prowadzenie, a tuż za nim znalazł się podwójny medalista z Soczi. Wszystko wskazywało na to, że na początku najważniejszej zimowej imprezy sportowej zdobędziemy aż dwa medale. Fatalne warunki atmosferyczne pokrzyżowały jednak plany naszych zawodników. Po zakończeniu drugiej serii okazało się, że obydwaj znaleźli się tuż za podium.

– Mogło być wspaniale, ale jest pięknie – z właściwą sobie pokorą skomentował swój występ Stefan Hula. Przez tydzień kibice w napięciu oczekiwali na kolejny konkurs. Tym razem Kamil Stoch ich nie zawiódł, zdobywając złoty medal na skoczni dużej. Hula co prawda nie powtórzył sukcesu sprzed tygodnia (5. miejsce), ale znalazł się w połowie drugiej dziesiątki. W ten sposób potwierdził swoją dobrą dyspozycję, na którą czekał przez wiele lat.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.