Między historią a mitologią

GN 08/2018

publikacja 22.02.2018 00:00

O dobrej i złej pamięci, biciu w cudze i własne piersi oraz o kościelnych źródłach antysemityzmu z abp. Grzegorzem Rysiem rozmawia Jacek Dziedzina.

Między historią a mitologią roman koszowski /foto gość

Jacek Dziedzina: „Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy” – mówi prorok Izajasz. Historycy mogą siedzieć spokojnie w aktach, teczkach i innych źródłach czy powinni pomyśleć o zmianie zawodu?

Abp Grzegorz Ryś: Słowa Izajasza to jest obietnica, zapewnienie, że człowiek nie jest uwięziony w historii. Czym innym jest ogląd historii, jaki ma historyk, a czym innym ogląd przeszłości i teraźniejszości, jaki ma prorok. Ufamy, że prorok z natchnienia Bożego ma inną i wiarygodniejszą intuicję. Prorok potrafi, tak jak Ezechiel, stanąć nad doliną pełną wyschłych kości i powiedzieć, że z tego jeszcze powstanie wojsko, bardzo silne. Żaden historyk pewnie by tego nie powiedział. Ta obietnica Pana Boga jest bardzo ważna, bo Bóg jest najważniejszym aktorem ludzkiej historii. Nie widzimy Go tylko ponad czasem i historią, ale również w samym jej środku. A dopóki On jest jednym z graczy tej historii, to wszystko jest możliwe.

W ostatnich tygodniach można było odnieść wrażenie, że narody polski i żydowski są jednak zakładnikami swojej historii; spór polsko-izraelski pokazał, jak bardzo ona nam ciąży.

Nie mam wrażenia, żeby ostatni spór był sporem historyków. Historycy wypowiadają się w nim akurat najrzadziej, a jeśli już to robią, czynią to w sposób bardzo oszczędny i tonujący debatę. Człowiek bez historii jest biedakiem. Tak samo jak biedakiem jest człowiek, który przestraszył się jakiejś części swojej historii i zamiast historii chce tworzyć jakąś jednostronną mitologię. Brak uwięzienia w kleszczach historii oznacza, że my mamy wybór. Trzeba znać całą historię, żeby się zastanowić, którą jej część chcemy kontynuować.

W sytuacji konfliktu dwóch osób w pewnym momencie obie strony mogą przestać się licytować, kto bardziej zawinił, otwierając przestrzeń dla przebaczenia. Czy to jest możliwe na poziomie wspólnoty narodowej? Czy mam prawo wybaczyć także w imieniu tych, którzy chcą się jeszcze licytować?

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.