Żebrałam pod krzyżem

GN 08/2018

publikacja 22.02.2018 00:00

Z Beatą Grzyb o wytrwałości w proszeniu, byciu wybraną i o dwojgu dzieciach rozmawia Barbara Gruszka-Zych.

Beata Grzyb jest przewodniczką po sanktuarium o. Pio w San Giovanni Rotondo. Beata Grzyb jest przewodniczką po sanktuarium o. Pio w San Giovanni Rotondo.
Roman Koszowski /Foto Gość

Barbara Gruszka-Zych: Przez większość życia o. Pio ogromnie cierpiał. Wszyscy uciekają od cierpienia, a on za nie dziękował.

Beata Grzyb: I dlatego zostawił nam przesłanie krzyża. Dziś mówi nam to samo co za życia, że cierpienie nie jest dla wszystkich. Pan Bóg wybiera tych, którym może je dać. A zatem cierpiący powinni czuć się wybrani. Ojciec Pio uważał, że to największa łaska, jaka nas może spotkać na ziemi, więc trzeba za nią dziękować.

Czy to niedobrze, że prosimy, aby odjęto nam cierpienie?

Bardzo często cierpienie jest pomocne dla naszego zbawienia, a przecież najważniejsze w życiu jest zbawienie. Czytałam kiedyś o jednym z braci, który pomagał o. Pio w sortowaniu listów, przychodzących do niego w tysiącach z całego świata. Ludzie prosili w nich, żeby wstawił się za nimi u Boga. Przyszły święty niektóre wyrzucał do kosza, wcale ich nie czytając. Towarzyszący mu kapucyn zaczął się zastanawiać, dlaczego wybiera te, a nie inne. W końcu o to zapytał. Usłyszał, że zawarte w nich prośby nie wymagają interwencji u Pana Boga, bo jeśliby miały się spełnić, to zanoszący je poszedłby w ciemność.

Jakie to mogły być prośby?

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.