Popielec pasuje do walentynek

Franciszek Kucharczak

Żona to też dziewczyna, tylko lepsza.

Popielec pasuje do walentynek

Taki dowcip dzisiaj słyszałem:
– Co jest 14 lutego?
– A ty masz żonę czy dziewczynę?
– Żonę.
– To środa popielcowa.

Cóż, walentynki w Popielec – takie rzeczy tylko w tym roku. Zestawienie z pozoru sprzeczne. Właśnie tak sprzeczne, jak żona z dziewczyną – też z pozoru. Bo żona to przecież także dziewczyna, tylko lepsza. W czym lepsza? A we wszystkim. Bo moja z jej własnego wyboru, bo kocha, bo wierna, bo uczciwa, bo mnie nie opuści aż do śmierci – wiem o tym, bo te rzeczy mi ślubowała. I ona wie to samo o mnie. Nie musimy sobie niczego udowadniać, nie musimy sobie nadskakiwać. To nie wynika z uczuć, które są zmienne, to nie podlega zmianom związanym z przemijaniem – to się bierze z nieodwołalnej decyzji osadzonej w wieczności. Dlatego upływ czasu i zmienność rzeczy doczesnych na to nie działają.

To bardzo dobrze, że walentynki zderzyły się z Popielcem. „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” w niczym nie przeszkadza prawdziwej miłości. Przeciwnie – służy jej, jak wszystko, co prawdziwe. Znajduje ją ten, kto ją daje, a nie ten, kto za nią goni.

Miłość nie podlega spopieleniu – ona jest środowiskiem życia w niebie. Dlatego nigdy nie ustaje.