Niech diabły drżą!

Gość Niedzielny 06/2018

publikacja 08.02.2018 00:00

O tym, co otrzymaliśmy w pakiecie jako dziedzice królestwa, z ks. prof. Mariuszem Rosikiem rozmawia Marcin Jakimowicz.

Ks. prof. Mariusz Rosik, biblista, wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego i Uniwersytetu Wrocławskiego. Ks. prof. Mariusz Rosik, biblista, wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego i Uniwersytetu Wrocławskiego.
archiwum ks. mariusza rosika

Marcin Jakimowicz: W Biblii z lat 70. przy 12 rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian (charyzmaty Ducha Świętego) znalazłem przypis: „chodzi o dary, które zanikły w pierwszych wiekach chrześcijaństwa”. Co stało się przez ostatnie 50 lat, że dziś czytelnikom nie trzeba tłumaczyć, czym są dary języków, proroctwa?

Ks. prof. Mariusz Rosik: Jan XXIII słynął z poczucia humoru. Gdy u początku pontyfikatu został zapytany przez dziennikarza, co zamierza zrobić w Kościele, z wrodzoną sobie swadą wstał, podszedł do okna, otworzył je i powiedział: „Zamierzam wpuścić nieco świeżego powietrza”. Tym gestem zapowiedział zwołanie Soboru Watykańskiego II. Gdy pracowano nad konstytucją „Lumen gentium”, wielu uczestników soboru dowodziło, że nadprzyrodzone dary Ducha Świętego to kwestia pierwszych wieków. Dziś nie są już potrzebne – mówili. Temu stanowisku sprzeciwił się kardynał Brukseli Léon-Joseph Suenens. To dzięki niemu w dokumencie znalazła się wzmianka o „najznamienitszych” darach, czyli charyzmatach. Dwa lata po zakończeniu soboru w Kościele katolickim zapłonął ogień Odnowy Charyzmatycznej. Pogląd, że dary nadprzyrodzone ustały w pierwszych wiekach, głosił także św. Augustyn. Do czasu, gdy podczas odprawianej przez niego Eucharystii zdarzył się spektakularny cud natychmiastowego uzdrowienia chorego. Po tym wydarzeniu zmienił zdanie.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.