Drodzy i Szanowni Czytelnicy

Marek Gancarczyk

|

GN 4/2018

Tym razem będzie trochę osobiście i nieco podniośle.

Drodzy i Szanowni Czytelnicy

A to dlatego, że w tym miejscu piszę po raz ostatni. Z tym numerem kończę moją pracę w „Gościu Niedzielnym”. I mam ogromną potrzebę przekazania słów wdzięczności. W pierwszej kolejności Wam, Drodzy Czytelnicy, za drogę, którą wspólnie przeszliśmy przez ostatnich kilkanaście lat. Od samego początku wiedziałem, że to właśnie Wy, Czytelnicy, jesteście największym skarbem „Gościa”. Czytelnicy wierni, systematyczni i niezwykle mocno przywiązani do swojego tytułu. Ale też, jak sądzę, w zdecydowanej większości pobożni parafianie, którzy co niedzielę są na Mszy św., a do domu wracają z „Gościem” w ręku. Tak zresztą było od dziesięcioleci. Sam mam wyraźnie w pamięci obraz zakrystii w moim parafialnym kościele, gdzie na stole już kilka dni przed niedzielą leżał nowy numer „Gościa”. Jako ministrant najpierw go tylko przeglądałem, a potem czytałem. Zawsze też pomagałem go rozprowadzać.

Przez kilkanaście ostatnich lat świat bardzo się zmienił, a szczególnie dotyczy to świata mediów. Prawie cała komunikacja przeniosła się do sieci internetowej, a mimo to „Gość Niedzielny” w tradycyjnym, papierowym wydaniu ma się całkiem dobrze. Bardzo dziękuję za tę wierność okazywaną „Gościowi”. Chcę też przeprosić. Za wszystkie błędy i niedoskonałości, których z różnych względów nie dało się uniknąć.

Bardzo dziękuję moim biskupom za zaufanie, jakim mnie obdarzyli, powierzając mi kierowanie „Gościem”. Dziękuję ks. abp. Wiktorowi Skworcowi i jego poprzednikowi, ks. abp. seniorowi Damianowi Zimoniowi. Dobre słowa, dokładna lektura każdego numeru łącznie z dwudziestoma dodatkami diecezjalnymi i spotkania w redakcji były bezcennym wsparciem.

Nie mogę pominąć wszystkich pracowników i współpracowników Instytutu Gość Media, tych w redakcji w Katowicach, ale i w dziewiętnastu oddziałach w całej Polsce, od Koszalina na północy, po Tarnów na południu. Z ogromnym oddaniem wykonujecie Waszą pracę. Dziękuję.

Mojemu następcy, kolejnemu w długiej, bo już prawie 95-letniej historii „Gościa Niedzielnego”, życzę Bożego błogosławieństwa. Moje życzenia nie są zdawkowym banałem, bezrefleksyjnie powtarzanym przy różnych okazjach. Boże błogosławieństwo jest konieczne, by praca przynosiła dobre owoce, ale też by była skierowana na głoszenie chwały Bożej. Ostatecznie przecież w pierwszej kolejności zawsze musi chodzić o chwałę Bożą. Czy jecie, czy pijecie, czy czytacie, czy redagujecie – by sparafrazować myśl apostoła Pawła – wszystko czyńcie na chwałę Bożą. Ten Pawłowy postulat nie przeszedł do historii, on jest i zawsze będzie aktualny i pierwszorzędny.

Drodzy i Szanowni Czytelnicy  

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.