Jeszua wraca do swoich

Jacek Dziedzina

|

GN 2/2018

publikacja 11.01.2018 00:00

Rosnąca liczba Żydów mesjanistycznych jest znakiem czasu i dla narodu Izraela, i dla Kościoła. To sprawa rodzinna.

Eyal Friedman w Christ Church w Jerozolimie. Na ołtarzu napisy po hebrajsku: „To czyńcie na Moją pamiątkę” oraz „Emmanuel”. Eyal Friedman w Christ Church w Jerozolimie. Na ołtarzu napisy po hebrajsku: „To czyńcie na Moją pamiątkę” oraz „Emmanuel”.
Roman Koszowski /Foto Gość

Zacząłem czytać Nowy Testament i byłem zdumiony, że to wszystko działo się tutaj, w moim mieście Jerozolimie – mówi Eyal Friedman, Żyd, który uwierzył w Jezusa.

Nowo narodzony

Spotykamy się w Me’a Sze’arim, dzielnicy Jerozolimy zamieszkanej niemal wyłącznie przez ortodoksyjnych chasydów i ultraortodoksyjnych charedim. Nazwa dzielnicy odnosi się do plonu stokrotnego, jaki Bóg obiecał Izaakowi: „Przebywając w tym kraju, zasiał Izaak ziarno i doczekał się w owym roku stokrotnego plonu, gdyż Pan mu pobłogosławił” (Rdz 26,12). Eyal urodził się i dorastał w rodzinie niewierzącej. Judaizm odkrył tak naprawdę dopiero wraz z Ewangelią.

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.