Módl się i pracuj

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 50/2017

publikacja 14.12.2017 00:00

Święty Józef jest patronem zarówno ludzi ciężkiej pracy, jak i modlitwy kontemplacyjnej. Aktywne życie w świecie i głębokie życie wewnętrzne nie muszą się kłócić ze sobą. Powinny się dopełniać.

Módl się i pracuj Św. Józef. Henryk Przondziono/Foto Gość

W Ewangelii zawód Józefa określa się słowem „cieśla”. W oryginale pojawia się greckie słowo tekton. Bibliści zastanawiają się nad tym, czym dokładnie zajmował się Józef. Najprawdopodobniej był ubogim rzemieślnikiem wykonującym z drewna narzędzia, meble, okna lub dachy. Niektórzy twierdzą, że niekoniecznie była to praca w drewnie, ale być może w kamieniu czy w innym twardym materiale. Czy to aż tak istotne?

Patron pracujących

Ewangelista Marek nazywa Jezusa cieślą (6,3). U Mateusza analogiczne zdanie brzmi: „Czyż nie jest On synem cieśli?” (13,55). W obu przypadkach pobrzmiewa nuta lekceważenia wobec Józefa i jego Syna. Mieszkańcy Nazaretu, kwestionując mądrość nauczającego Jezusa, mówią, że to przecież zwykły stolarz, syn stolarza, nikt więcej. Bóg jednak lubi to, co zwyczajne i niepozorne. Właśnie powszedni trud pracy zostaje doceniony przez to, że wcielony Bóg pracował własnymi rękami na swoje utrzymanie. Ostatecznie nie jest istotne, jaką pracę kto wykonuje. Godność ludzkiej pracy leży w tym, że wykonuje ją człowiek.

Z lakonicznych zapisów Ewangelii wynika, że Józef nie tylko pracował na utrzymanie rodziny, ale nauczył zawodu swojego Syna. Nauczył Go zapewne nie tylko pewnych technicznych umiejętności, ale i szacunku dla pracy oraz pracowitości. Pomyślmy, jak często Jezus w przypowieściach odwoływał się do przykładów zwyczajnej ludzkiej pracy pasterza, siewcy, rybaka, żniwiarza, kobiety wyrabiającej ciasto czy pracownika winnicy itd. Józef, prosty rzemieślnik, jest kimś bliskim wszystkim pracującym – musiał powiązać koniec z końcem, utrzymać rodzinę, sprzedać swoje produkty... Codzienna praca jest związana z trudem, bywa monotonna i nużąca, czasem niedoceniona, a jednak może i powinna być drogą naszego uświęcenia.

Papież Pius XII ustanowił w 1955 roku święto Józefa Rzemieślnika. Jako dzień obchodów nieprzypadkowo wyznaczył 1 maja. Tego dnia przypada Święto Pracy, które już wcześniej było obchodzone w wielu krajach świata. Dzień ten upamiętnia strajk robotników w Chicago z 1886 roku, brutalnie stłumiony przez policję. Robotnicy, także emigranci z Polski, walczyli o ośmiogodzinny dzień pracy, o godziwe warunki pracy i płacy. Ruch socjalistyczny uznał święto za swoje. Kościołowi zależało i nadal zależy na tym, aby robotnicy, słusznie upominający się o swoje prawa, nie ulegli propagandzie komunistycznej wzywającej do rozwiązań siłowo-rewolucyjnych. Marksistowska ideologia ma na sztandarach wypisane dobro ludzi pracy, ale wprowadzona w życie zamienia robotników w niewolników, każąc im przy tym wierzyć, że dostają się do raju na ziemi. Święty Józef Robotnik został ukazany nie tylko jako patron pracujących, lecz także jako symbol katolicyzmu społecznego.

Nauczanie społeczne Kościoła akcentuje godność ludzkiej pracy. Święty Jan Paweł II mówił o ewangelii pracy. Podkreślał, że praca jest wypełnianiem nakazu Boga: „czyńcie sobie ziemię poddaną” i upodabnia człowieka do Boga Stwórcy. Praca jest powinnością, ale nie może z człowieka robić niewolnika. Rytm pracy i wypoczynku musi być uszanowany. Praca powinna być godziwie opłacana. Człowiek ma zawsze pierwszeństwo przed zyskiem. Pracujemy nie tylko dla siebie, ale dla innych, dla rodziny i dla świata. Te podstawowe zasady uosabia święty Józef, który pracował dla Maryi i Jezusa. Pracował także z Jezusem. To prosta wskazówka dla nas. Pracować z Jezusem oznacza traktować codzienny trud jak modlitwę, jako drogę do rozwoju nie tylko zawodowego, ale i duchowego.

Święty Józef patronuje także ludziom bezrobotnym. Nie brak świadectw, że modlitwa do niego okazuje się skuteczną pomocą dla osób poszukujących pracy.

Józef budowniczy

Ojciec Augustyn Pelanowski, który lubi dokopywać się do głębszego (duchowego, metaforycznego) sensu biblijnych słów i wyrażeń, zwraca uwagę, że słowo tekton można tłumaczyć także jako „budowniczy”. Nie jest wykluczone, że Józef budował z drewna całe domy. To rodzi skojarzenie z męskim powołaniem, jakim jest budowanie domu, nie tylko budynku, ale i wspólnoty miłości, życia, wiary, odpowiedzialności.

„Tak jak stolarz lub doświadczony murarz wiedzą, gdzie trzeba przyciąć deskę, jak ułożyć kamienie albo w jaki sposób zbudować dom według planu, tak Józef, według planu Architekta, czyli Boga, realizuje budowę rodziny, jakże innej od zwykłej rodziny” – pisze ojciec Pelanowski. „Nie można wykonywać drzwi, dachu czy fundamentu domu »na oko« – wszystko trzeba dokładnie wymierzyć tak, by drzwi się domykały, dach nie przeciekał, a fundament czy mur nie pękał. Nie można życia duchowego budować »na oko« – bez konsultacji z planem Architekta, bez odwoływania się do słowa Bożego, do planu Boga, który On ma dla każdego. Kiedy na Biblię »przymruży się oko«, wszystko się wali, przewraca, przecieka, pękamy duchowo. Bóg, stwarzając świat, zachował się jak architekt albo cieśla, który wszystko dokładnie wymierzył. Świat jest domem, świątynią, w której mieszkamy, my, dzieci Boga. Bóg ma swój projekt i wcielił go w życie. Skromna wzmianka o tym, że Józef był stolarzem albo budowniczym, z tego punktu widzenia jawi się jako aluzja do stworzenia Nowego Świata. Oto zdarzyło się Józefowi wziąć udział w stworzeniu Nowego Świata w Słowie Wcielonym”.

Józef był stolarzem, ale jego powołanie przekraczało życie zawodowe. Stał się współtwórcą Bożego planu. Wychowując Jezusa, budował Jego człowieczeństwo. W tym sensie wziął udział w budowaniu Kościoła. Każdy z nas, wykonując zwykłe prace dnia codziennego, przyczynia się do budowania czegoś większego niż nasze własne ambicje czy kariery. Bierzemy udział w budowaniu wspólnoty rodzinnej, ludzkiej, a także Kościoła. „Każda praca jest pracą nad własnym kształtem wieczności” – zauważa ojciec Augustyn.

Przypomina się prosty, kaznodziejski przykład. Otóż w kamieniołomie w pocie czoła pracowali mężczyźni. Wędrowiec zapytał ich: „Po co tak się trudzicie?” Pierwszy odpowiedział: „Ta praca mnie wykańcza, jest ponad ludzkie siły”, drugi odparł: „Ciężko pracuję, ale robię to z miłości do żony i dzieci”. Wreszcie trzeci rzekł: „Wydobywam w pocie czoła te kamienie, bo jestem budowniczym katedry”. Codzienny znój jest do udźwignięcia, gdy wiemy, dla kogo pracujemy, a co więcej – czujemy się budowniczymi „domu” czy wręcz „świątyni”. Bez miłości każda praca zamienia się w niewolnictwo.

Najpierw słuchać, potem działać

Jesteśmy już blisko drugiego „patronatu” Józefa – życia duchowego. Kluczem jest milczenie. Józef prawdopodobnie nie był niemową, ale nad jego powołaniem pracownika, małżonka i ojca rozpościera się cisza. Jan Paweł II pisze o nim tak: „Ewangelie mówią wyłącznie o tym, co Józef »uczynił«. Jednakże w tych osłoniętych milczeniem »uczynkach« Józefa można odkryć klimat głębokiej kontemplacji: Józef obcował na co dzień z tajemnicą »od wieków ukrytą w Bogu«, która »zamieszkała« pod dachem jego domu”. Papież zwraca też uwagę, że to „św. Teresa od Jezusa, wielka reformatorka kontemplacyjnego Karmelu, stała się szczególną odnowicielką kultu św. Józefa w zachodnim chrześcijaństwie”. Dodajmy, że gdy św. Teresa założyła pierwszy klasztor odnowionego zakonu karmelitanek w Avila, jako jego patrona obrała św. Józefa. Od tamtego czasu powstało ponad sto różnych zgromadzeń zakonnych, które mają Józefowy patronat.

Kontemplacja pochodzi od łacińskiego contemplatio (rdzeń templum oznacza świątynię). Czym więc jest? Jest rodzajem modlitwy, ale i stylem życia. To takie postrzeganie rzeczywistości, które pozwala widzieć Boga, a przynajmniej ślady Jego obecności. Św. Teresa pisze, że kontemplacja jest „głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, w przekonaniu, że On nas kocha”. Milczenie Józefa uczy nas, żyjących w nieustannym zgiełku, że ważniejsze od mówienia jest słuchanie. Kontemplacja jest otwarciem się na miłość, na obecność Boga i Jego słowo. Muszę zamilknąć, zatrzymać się w biegu, uspokoić nerwową Martę we mnie, po to, aby jak Maria usiąść u stóp Mistrza. Działanie Józefa opisane w Ewangelii poprzedzone jest słuchaniem głosu anioła. Gdy Józef próbował raz zrobić coś po swojemu, nie było to dobre posunięcie. Aktywność musi płynąć z kontemplacji, ze słuchania Boga w głosie sumienia, w Biblii, w nauczaniu Kościoła.

„Módl się i pracuj” – zalecał w swojej słynnej regule św. Benedykt. Małe „i” jest istotne. Chodzi bowiem o łączenie aktywności zewnętrznej z duchową. Zwraca na to uwagę św. Jan Paweł II: „W Józefie urzeczywistnia się także idealne przezwyciężenie pozornego napięcia między życiem czynnym i kontemplacyjnym, możliwe dla tego, kto posiadł doskonałą miłość. ”.

Pracować i modlić się jak Józef

Spróbujmy wyciągnąć wnioski do życia w punktach: 1. Praca jest wartością przez to, że wykonuje ją człowiek. Dlatego każdej pracy należy się szacunek. 2. Pracowitość, rzetelność, solidność, równowaga między pracą a wypoczynkiem – tego trzeba się wytrwale uczyć. 3. Wiem, dla kogo pracuję. Moja praca to kształt mojej miłości do ludzi i do Boga. 4. Nie tylko „wielkie rzeczy”, ale i codzienne, drobne obowiązki są drogą do uświęcenia. 5. Nie jestem niewolnikiem, jestem „budowniczym domu i katedry”. 6. Modlę się moją pracą, ale znajduję też czas tylko dla Boga. 7. Milczenie jest szkołą słuchania Boga i ludzi. 8. Uczę się kontemplacji, czyli szukam wokół siebie (w ludziach, świecie, świątyni, Biblii) wzroku Boga, mojego Przyjaciela. 9. Moja aktywność zewnętrzna ma swoje źródło w słuchaniu Boga.

Dostępne jest 4% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.