Koniec satrapy

Krzysztof Błażyca

|

GN48/2017

publikacja 30.11.2017 00:00

Po 37 latach rządów Robert Mugabe ustąpił z urzędu prezydenta Zimbabwe. Nie dobrowolnie. Tydzień wcześniej pierwszy raz w historii kraju armia sprzeciwiła się władzy. Czy to początek schyłku długoletnich rządów w krajach Czarnego Kontynentu?

Robert Mugabe doprowadził swój kraj  do ruiny. 21 listopada oddał władzę. Robert Mugabe doprowadził swój kraj do ruiny. 21 listopada oddał władzę.
Tafadzwa Ufumeli /Anadolu Agency/abbaca/pap

Pucz, co niespotykane na politycznej scenie Afryki, odbył się bez przelewu krwi. 93-letni Mugabe był najstarszym utrzymującym się przy władzy autokratą świata. Jeszcze kilka dni przed rezygnacją zapewniał, że ani on, ani jego żona, kontrowersyjna i równie łasa na władzę Grace Mugabe, nie ustąpią.

Przez lata gloryfikowany jako wyzwoliciel Rodezji (późniejsze Zimbabwe) spod apart­heidu i reżimu Iana Smitha, odznaczony w 1994 r. szlacheckim Orderem Łaźni przez królową Elżbietę II (i pozbawiony odznaczenia w 2008 r. za łamanie praw człowieka), był odpowiedzialny za polityczne zbrodnie. Między innymi za masakrę ponad 20 tys. ludzi podczas kampanii przeciw opozycji (tzw. masakra Gukurahundi w styczniu 1983 r.) oraz krwawe wypędzenie białych farmerów w 2000 roku.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.