Druga noga reformy

Bardzo dobrze, że ministerstwo sprawiedliwości wzięło się za reformę postępowania sądowego, gdyż same zmiany personalne naszego sądownictwa nie uleczą.

Podobnie jak większość Polaków nie mam wątpliwości, że wymiar sprawiedliwości w Polsce wymaga głębokich zmian. Liczne przykłady nadużyć, wręcz patologii, do tego upolitycznienia (jaskrawym przykładem tego ostatniego zjawiska może być zablokowanie przez KRS mianowań sędziów asesorów bez merytorycznej przyczyny) w tej sferze pokazują, że jest to sprawa pilna.

Dotychczas rząd PiS skupiał się przede wszystkim na zmianach personalnych, diagnozując, że sędziowie i prokuratorzy źle wykonujący swoje obowiązki albo zamieszani w różne afery, nie powinni pracować w wymiarze sprawiedliwości. Wbrew zarzutom opozycji ta wymiana w większości przypadków, choć nie zawsze, nie polegała na zastąpieniu kogoś „naszym" człowiekiem, niezależnie od jego kompetencji. Jednak nawet najlepszy sędzia nie jest w stanie sprawnie i szybko przeprowadzać procesów i orzekać, gdyż istniejące przepisy umożliwiają przeciąganie rozpraw. A właśnie długość postępowań jest jedną z największych bolączek naszego wymiaru sprawiedliwości. Ten problem dotyka zwykłych obywateli, którzy stykają się z sądami, a często jest to bardzo trudne doświadczenie, i to nie tylko ze względu na istotę spraw, ale także na sposób funkcjonowania sądów.

Ministerstwo sprawiedliwości było krytykowane za skupienie się na sprawach personalnych i nie przedstawianie propozycji zmian dotyczących usprawnienia przebiegu procesów. W końcu takie propozycje zostały przez min. Zbigniewa Ziobrę i jego zastępcę Łukasza Piebiaka przedstawione w sobotę 25 listopada, ale nie trafiły one na czołówki mediów. Szkoda, bo należy je ocenić pozytywnie.

Wśród wielu propozycji usprawnienia i przyspieszenia postępowania sądowego jest dążenie do tego, aby jak największa liczba spraw była rozpatrywana już w pierwszym terminie. Służyć temu ma m.in. zobowiązanie pozwanego, by jeszcze przed rozpoczęciem postępowania pisemnie odniósł się do zarzutów, co z kolei ma pozwolić sędziemu na wcześniejsze zapoznanie się ze sprawą. Następnie odbędzie się posiedzenie przygotowawcze z udziałem stron. W jego trakcie sędzia będzie występował w roli rozjemcy dążącego do zawarcia ugody lub przystąpienia do mediacji. Jeśli nie dojdzie do ugody, sędzia będzie miał możliwość sporządzenia planu rozprawy ze stronami i wcześniejszego wezwania do uzupełnienia dowodów. Data wydania wyroku będzie znana od początku postępowania. W mniej skomplikowanych sprawach ma być tylko jedna rozprawa, na której zapadnie wyrok. Inne nowości to ograniczenie możliwości sabotowania postępowań poprzez zgłaszanie nieustannych zażaleń i innych czynności procesowych. Ma to być ukrócone poprzez nieuwzględnianie zażaleń, w których sąd już wydał decyzję. Rozprawy mają się odbywać w sądach znajdujących się jak najbliżej miejsca zamieszkania osób wnoszących pozwy. Zwiększeniu obiektywizmu ma służyć przepis pozwalający wyłączyć sędziów i całe sądy w sytuacjach, gdy ich bezstronność może być kwestionowana.

Dotychczasowe reformy sądownictwa dotyczyły przede wszystkim zmian w sposobie wyłaniania sędziów. Teraz przyszedł czas na zmiany w postępowaniu procesowym, co z perspektywy zwykłego obywatela stykającego się z wymiarem sprawiedliwości ma zasadnicze znaczenie.