Tusk wpisuje się w nagonkę

Bartosz Bartczak Bartosz Bartczak

publikacja 20.11.2017 12:46

Jeśli autor słów „polskość to nienormalność” przyłącza się do nagonki na Polskę, to wiedz, że coś się dzieje.

Donald Tusk swoim tweetem wpisał się w nagonkę na Polskę, z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach w Parlamencie Europejskim i w zachodniej prasie. Nagonkę, która wygląda na zorganizowaną akcję.

Donald Tusk stwierdził kiedyś, że „polskość to nienormalność”. Złośliwi twierdzili, że dlatego wybrał Niemcy jako obiekt lojalności. Niestety, były premier swoim tweetem zdaje się potwierdzać słuszność tych złośliwości. Wspomniane przez niego media i sektor pozarządowy w Polsce, atakowane rzekomo przez rząd, są akurat obszarem dużych wpływów niemieckich. A sugerowanie działania w interesie Putina, do którego posunął się Tusk, jest ulubionym argumentem niemieckich polityków, pragnących odwrócić uwagę od własnych interesów z Rosjanami, robionych ponad głowami europejskich partnerów.

Swoimi atakami na Polskę za „sprzeniewierzanie się europejskim wartościom” Donald Tusk daje kolejne argumenty za opinią, że liczy się przede wszystkim z interesami Niemiec. Nawet amerykański prezydent nie boi się otwarcie powiedzieć, że konstrukcja Unii Europejskiej służy przede wszystkim gospodarczym interesom Berlina. Jeśli więc interes jakiegoś kraju, np. Polski, jest sprzeczny z interesem niemieckim, zaraz pojawiają się głosy o działaniu niezgodnym z zasadami unijnymi. I wśród tych głosów nad wyraz często jest słyszany głos szefa Rady Europejskiej.

Polska staje w poprzek interesów Niemiec nader często. Po pierwsze swoją  polityką historyczną. Niemcy starają przerzucić winę za drugą wojnę światową na inne kraje. Polska przypomina, że okrucieństwo nazistowskie jest winą Niemców. Po drugie, Polska staje w poprzek ekspansji gospodarczej Niemiec na wschód. Po gospodarczym wydrenowaniu południa Europy Niemcy myślą o powtórzeniu tego manewru na wschodzie. Polska nie tylko mobilizuje nasz region chociażby przeciwko niemieckim pomysłom, ale i blokuje próby gospodarczego porozumienia z Moskwą ponad głowami partnerów Niemiec.

Nagonka na Polskę wygląda tak, jakby pasowała idealnie do niemieckiego PR. Manifestacje polskiego patriotyzmu nazywa się „marszem 60 tysięcy nazistów”. Sprzeciw wobec brukselskiej biurokracji - izolacją w UE. Demokratyzację instytucji wewnętrznych - atakiem na ich niezależność. A próby prowadzenia niezależnej polityki zagranicznej - działaniem na korzyść Putina. Niestety, w tę nagonkę wpisuje się Donald Tusk. W Ameryce obecnie debatuje się nad odebraniem Donaldowi Trumpowi dostępu do Twittera. Okazuje się, że od tweetowania powinien być odsunięty nie ten Donald.