Trzy tysiące uwolnionych

Miłosz Kluba

|

GN 45/2017

publikacja 09.11.2017 00:00

– W ciągu pierwszych dwóch miesięcy zostałam zgwałcona 280 razy. Potem przestałam liczyć. Nie wiem, czy jestem człowiekiem, czy pustym dzbanem – opowiada jedna z dziewczyn uratowanych z rąk tzw. Państwa Islamskiego przez s. Hatune Dogan.

Siostra Hatune Dogan urodziła się w Turcji i z własnego doświadczenia zna dobrze problemy mieszkańców Bliskiego Wschodu. Siostra Hatune Dogan urodziła się w Turcji i z własnego doświadczenia zna dobrze problemy mieszkańców Bliskiego Wschodu.
Miłosz Kluba /Foto Gość

W 2016 r. zakonnica była na Bliskim Wschodzie 11 razy. Pojechała m.in. do Aleppo, by wesprzeć lokalny oddział prowadzonej przez siebie fundacji. W drodze dowiedziała się, że nie może mieć przy sobie nic związanego z mediami – aparatu, kamery. „Inaczej cię zabiją” – usłyszała s. Hatune Dogan. – Kiedy musiałam oddać nawet komórkę, poczułam, jak bije mi serce. Po prostu się bałam. To było tak, jakby kogoś rozbroić – wspomina. – Przeżegnałam się wtedy i pomyślałam: „Jezu, jadę tam pomóc Twoim dzieciom, chroń mnie” – dodaje. Podczas kontroli na granicy dwóch żołnierzy trzymało wycelowane w nią karabiny, a trzeci przeszukiwał bagaże. Znalazł 60 tys. euro. – Powiedziałam, że to pomoc dla dzieci – opowiada zakonnica. – Wcześniej powiedziano im, że przyjedzie „ktoś taki jak Matka Teresa”, że nie mam nic wspólnego z polityką. Dostali też łapówkę i chociaż kilkakrotnie sprawdzali, to w końcu przepuścili – wspomina s. Hatune.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.