Zwlekanie z oszczędzaniem to najgorsza decyzja

Maciej Kalbarczyk

|

GN 45/2017

publikacja 09.11.2017 00:00

Życie pełne wyrzeczeń i wieczne zaciskanie pasa? Nic bardziej mylnego: przemyślane odkładanie pieniędzy jest niemal niezauważalne dla naszego budżetu, a przynosi wiele korzyści.

Zwlekanie z oszczędzaniem to najgorsza decyzja henryk przondziono /foto gość

Seneka powtarzał: „Za późno na oszczędzanie, kiedy widać dno”. Bez wątpienia wszyscy powinniśmy wziąć sobie do serca mądrość zawartą w tym zdaniu i nie zwlekać z budowaniem stabilnej przyszłości. Statystyki są bowiem niepokojące: co drugi z nas żyje od pierwszego do pierwszego, nie odkładając ani grosza. Optymistycznie nie nastrajają także wyniki badań przeprowadzonych wśród osób deklarujących posiadanie oszczędności. Z informacji przedstawionych w książce „Polak w świecie finansów” prof. Dominiki Maison wynika, że najwięcej respondentów przyznaje się do przechowywania środków na zwykłym koncie bankowym lub w domu. Zaledwie kilku wskazało na inwestycje w obligacje, akcje spółek lub w tzw. trzeci filar emerytalny.

Wyniki powyższych badań pokrywają się z danymi udostępnionymi przez NBP. Spośród 1 bln 774 mld zł oszczędności, które posiadają Polacy, prawie 1/3 jest przechowywana w gotówce lub w tzw. depozytach krótkoterminowych. Taki sposób oszczędzania jest uznawany przez ekspertów za nieefektywny. – Kiedy nasze pieniądze leżą na zwykłym koncie lub w kopercie wciśniętej między książki i nie przynoszą nam żadnego zysku, w pewnym sensie na tym tracimy. Lepszym rozwiązaniem jest założenie pozwalającego pomnożyć środki konta emerytalnego. To dobry sposób na oszczędzanie, nie tylko na emeryturę – mówi Jolanta Nowak, dyrektor Działu Sprzedaży Własnej Union Investment TFI.

Każdy z łatwością mógłby wskazać cel, na który warto byłoby odkładać pieniądze: dom, studia dla dzieci, wyższa emerytura, zabezpieczenie na tzw. czarną godzinę itd. Mimo to wielu z nas podchodzi sceptycznie do pomysłu oszczędzania. Bo niby skąd wziąć dodatkowe środki, skoro co miesiąc na nasze konta wpływają tak niewielkie sumy? Wbrew pozorom ten problem można łatwo rozwiązać. Podstawowym warunkiem jest wyrobienie w sobie nawyku regularnego odkładania choćby niewielkiej kwoty oraz trzymanie w ryzach domowego budżetu. Jak to zrobić?

Metoda słoików Ekera

Mobilizując się do systematycznego oszczędzania, na początku warto wyobrazić sobie efekty, jakie może nam ono przynieść w przyszłości. Z kalkulatorem w dłoni trzeba policzyć, jaki kapitał zgromadzimy w ciągu kilku czy nawet kilkunastu lat. Jako przykład weźmy niemal niezauważalną dla naszego budżetu kwotę 200 zł miesięcznie. Okazuje się, że po dekadzie odkładania takiej sumy uzbieramy 24 tys. zł. Takie pieniądze mogą przydać się na remont mieszkania czy zakup lepszego samochodu. Po co obciążać swój budżet wysokoprocentowym kredytem, skoro stosunkowo niewielkim kosztem możemy zgromadzić kwotę niezbędną w sytuacji nieprzewidzianych wydatków?

Dla niektórych wspomniane 200 zł miesięcznie to dużo, dla innych mało. Żeby wiedzieć, jaka kwota przeznaczona na oszczędności jest optymalna dla naszego domowego budżetu, warto skorzystać z metody słoików Ekera. Za tą tajemniczą nazwą nie kryje się nic innego, jak tylko znane wszystkim dzielenie miesięcznego dochodu na kilka kupek i przeznaczanie każdej z nich na konkretne cele. Zdaniem Harva Ekera, autora książek na temat bogacenia się, 55 proc. powinniśmy przeznaczać na koszty życia (jedzenie, mieszkanie, rachunki, ubrania), a po 10 proc. na edukację (podręczniki, kursy), większe zakupy (np. sprzęt AGD), przyjemności oraz oszczędności. Pozostałe 5 proc. możemy przekazać innym (np. prezenty dla bliskich, dobroczynność).

W zależności od wysokości pensji i kosztów życia warto stworzyć własny schemat i bezkompromisowo wcielać go w życie. Nie potrzebujemy do tego sześciu kont w banku. Wystarczy rozpisać system podziału pieniędzy w arkuszu kalkulacyjnym lub programie do budżetowania i niezależnie od okoliczności trzymać się swoich postanowień. Osobny rachunek jest jednak przydatny w przypadku 2/10 dochodu, które decydujemy się odłożyć (wspomniany słoik na większe zakupy to także oszczędności). W tym wypadku powinien działać automatyzm – ustawiając zlecenie stałe na określoną kwotę, mamy pewność, że nie wydamy jej na inne cele.

Na pewno nie zaszkodzi także zapisywanie wszystkich wydatków. Początkowo może się to wydawać przykrym obowiązkiem, ale szybko stanie się przyjemnym nawykiem, który da nam pełną kontrolę nad naszym budżetem. Poza stałym dochodem przy oszczędzaniu warto brać pod uwagę zwroty z Urzędu Skarbowego i wszelkiego rodzaju premie. Zwykle traktujemy je jako dodatkowe pieniądze, które można bez wyrzutów sumienia wydać na przyjemności. Ich zainwestowanie w dłuższej perspektywie może jednak przynieść wiele korzyści.

Kula śnieżna

Skoro już wiemy, jaką kwotę jesteśmy w stanie odkładać co miesiąc, warto zadać sobie pytanie, co z nią zrobić, czyli gdzie ustawić wspomniane zlecenie stałe. Ustaliliśmy już, że przelewanie oszczędności na zwykłe konto jest zupełnie nieopłacalne. Po kilku latach okaże się bowiem, że przynajmniej część odłożonych środków pochłonęła inflacja. Lepiej regularnie co miesiąc inwestować choćby wspomniane 200 zł i skorzystać z tzw. efektu procentu składanego. – W praktyce oznacza to, że na ostateczny zysk pracuje nie tylko wpłacona przez nas kwota (kapitał), ale także wypracowane w toku inwestycji odsetki. To zjawisko można porównać do kuli śnieżnej, która im dłużej się toczy, tym staje się większa – wyjaśnia Jolanta Nowak.

Inwestować, ale gdzie? Wybór produktów finansowych jest bardzo duży, a trzeba przecież uważać, aby po drodze przez podjęcie nieostrożnych decyzji nasza kula nie uległa rozbiciu. Rozpoczynając swoją przygodę z inwestowaniem, nie powinniśmy podejmować zbyt dużego ryzyka. Trzeba wybrać pewne rozwiązanie. Jednym z nich jest IKE oraz IKZE, czyli konta emerytalne, na które co miesiąc lub rzadziej możemy przelewać określone kwoty.

W praktyce wspomniane konta emerytalne to rachunki, które pozwalają nam inwestować pieniądze, a nie tylko je przechowywać. Zaletą korzystania z nich jest stabilny, pewny zysk oraz dodatkowe profity, które przygotował dla nas ustawodawca. Oszczędzając za pomocą kont emerytalnych, nie musimy bowiem płacić tzw. podatku Belki, będącego 19-procentową daniną z przychodów uzyskanych z kapitałów pieniężnych, a w przypadku korzystania z IKZE przy corocznym rozliczaniu PIT-u możemy liczyć na dużą ulgę podatkową. Co istotne, zgromadzone pieniądze podlegają dziedziczeniu i nie są objęte podatkiem od spadków i darowizn. W dowolnej chwili możemy je wypłacić, ale żeby zachować wszystkie opisane przywileje, warto z tym poczekać do osiągnięcia wieku emerytalnego.

Liczby nie kłamią

Ludzka natura domaga się natychmiastowych efektów, tymczasem zysk przychodzi dopiero z czasem. Oszczędzając za pomocą bezpiecznych produktów finansowych, trzeba być cierpliwym. „Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka” – głosi przysłowie, na które tak chętnie powoływały się nasze babcie, chowając pieniądze pod poduszkę. Obecnie warto skorzystać z nieco nowocześniejszych rozwiązań. Ile konkretnie można zyskać, odkładając na IKE i IKZE, które prowadzi Union Investment TFI?

Kalkulatory emerytalne dostępne na stronie towarzystwa pozwalają wyliczyć przewidywaną stopę zwrotu. Przykładowo dla osoby, która zdecyduje się na odkładanie 200 zł miesięcznie na IKE w wariancie bezpiecznym (przewidywany zysk w skali roku: ok. 2–3 proc.) od 40. do 60. roku życia, szacuje się dodatkową emeryturę w wysokości 556,29 zł wypłacaną przez 10 lat. Jeśli chciałaby pobierać świadczenie przez dwa razy dłuższy okres, będzie miesięcznie otrzymywać połowę tej sumy. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby od razu wypłacić całość zaoszczędzonej kwoty, w tym przypadku 66 754,91 zł. Aż 28 proc. tej sumy to zysk wypracowany przez fundusze inwestycyjne. Jak widać, wspomniane kilka procent w skali roku po 20 latach wzrosło aż do kilkudziesięciu. To nic innego jak wspomniany już efekt procentu składanego.

Jeśli w ciągu roku nie zarabiamy więcej niż 85 528 zł, od swojego dochodu płacimy państwu daninę w wysokości 18 proc. W przypadku zysków z IKZE możemy jednak liczyć na ulgę w podatku dochodowym, którą odliczymy w kolejnym zeznaniu podatkowym. Maksymalny limit wpłat na IKZE w 2017 r. wynosi 5115,60 zł. Wpłacając taką kwotę, możemy liczyć na ponad 1600 zł zwrotu. Trudno dzisiaj znaleźć na rynku ofertę, dzięki której uzyskamy tak wysoki bonus do naszych oszczędności. To dodatkowe pieniądze, które warto zainwestować, ani na chwilę nie zapominając o zasadzie: „Pieniądz robi pieniądz”. – Jakość naszego życia w przyszłości zależy od nas samych. Im wcześniej zaczniemy odkładać i im bardziej systematyczni będziemy, tym mniejsze sumy wystarczą, by zbudować sobie bezpieczną poduszkę finansową – podsumowuje Jolanta Nowak. •

Artykuł powstał we współpracy z Union Investment TFI

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.