Księża grają w bierki

„Kurs Alpha nie prowadzi do sakramentów” – słyszałem wielokrotnie taki zarzut. „Jasne – odpowiadałem. – A księża przyjeżdżający na weekendy Alpha pewnie przez kilka bitych godzin grają w bierki”.

Kochani, jeśli chcemy rozmawiać i dyskutować, podawajmy fakty i statystyki, a nie żonglujmy hasłami, które powstały na gruncie uprzedzeń. Rozkład jazdy weekendu Alpha? Piątek – Msza Święta i spowiedź (choć przyjeżdża zawsze co najmniej kilku kapłanów, trwa czasami do północy, a zdarza się, że i do białego rana), sobota – Msza Święta, niedziela – Msza Święta. Wiem, wiem, to nie są prawdziwe sakramenty. To przecież kurs Alpha, więc pewnie jakieś nowoczesne imitacje: quasi-Msze i namiastki spowiedzi. Taka wspólnotowa zabawa w Kościół.

Problemem jest to, że dla niektórych „nowa ewangelizacja” (to określenie Jana Pawła II, którego po raz pierwszy użył w Nowej Hucie), kursy Alpha, to jakiś „quasi-Kościół”, zabawa, która niewiele ma wspólnego z chorałem gregoriańskim, liturgią godzin czy nabożeństwem różańcowym. Skąd takie wnioski? Przecież to naczynia połączone – ten sam Kościół, a nie jego nowoczesna imitacja.

Od lat obserwuję w naszej wspólnocie, że ludzie, którzy kończyli kursy Alpha, przystępują regularnie do sakramentów. Nasza wspólnota prowadzi i kursy Alpha, i nabożeństwa różańcowe. Nie widzę między tymi rzeczywistościami żadnej sprzeczności. Przecież organizujemy kursy po to, by doprowadzić ludzi do życia sakramentalnego, a doświadczenie pokazuje, że tak właśnie się dzieje.

Do końca życia zapamiętam słowa Andrzeja Strączka, który na ubiegłorocznej konferencji „Serce Dawida” powiedział: „My – ludzie ze wspólnot – nie jesteśmy żadną alternatywą dla Kościoła. My jesteśmy Kościołem!”.

Jak pokazały statystyki, na ubiegłoroczne Światowe Dni Młodzieży przyjechali w ogromnej większości ludzie formowani we wspólnotach. Czy omijali szerokim łukiem Eucharystię czy adoracje Najświętszego Sakramentu? Bawili się w Kościół?

Dlaczego rozdzielamy te światy?