Komu szkodzi modlitwa

GN 41/2017

publikacja 12.10.2017 00:00

Modlitwa nie przynosi skutków tylko tam, gdzie jej nie ma.

Komu szkodzi modlitwa

Takie rzeczy to chyba tylko w Polsce. Opasać liczącą tysiące kilometrów granicę łańcuchem ludzi modlących się na różańcu – na to trzeba miliona ludzi! No i był milion. A i więcej było (zwłaszcza, że nie tylko na granicach się modlono). Nie bez powodu rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik nazwał Różaniec do Granic największym wydarzeniem modlitewnym w Europie po Światowych Dniach Młodzieży w 2016 r.

Modlono się o pokój dla Polski i całego świata w duchu orędzia Maryi z Fatimy. Tak potężna modlitwa o pokój musiała gdzieniegdzie wzbudzić niepokój. Internetowy portal BBC nazwał akcję Różaniec do Granic „kontrowersyjnym dniem modlitwy przy granicach”. A co w tym kontrowersyjnego? Ano, oficjalnie niby nic, ale gdy ludzie stoją z różańcami na granicach, to kto wie – może zechcą je przekroczyć, roznosząc te różańce po świecie? A może przeciwnie – zechcą blokować granicę, utrudniając wjazd ludziom światłym, zdążającym na manifestacje w obronie rozmaitych równości i innych słuszności?

Rzecz jasna nie tylko zagranica poczuła się zaniepokojona. Joanna Schmidt, posłanka Nowoczesnej, stwierdziła w poselskiej interpelacji: „Według mojej oceny już sam fakt modlitwy »przeciwko komuś« wskazuje raczej na polityczny niż ekumeniczno-religijny charakter akcji”. Skąd posłanka wie, że to było przeciw komuś? No, tego nie wiadomo.

Podobnie rozumowała feministka Magdalena Środa: „To ochrona przed obcymi, bo czymże innym” – domyślała się na Facebooku.

I tu akurat pani Środa trafiła w sedno. Diabeł i jego aniołowie to obcy, którym bez ochrony nie dalibyśmy rady. I powiedzmy sobie jasno – aniołowie piekieł to są dla chrześcijan jedyni prawdziwie obcy i jedyni prawdziwi nieprzyjaciele. A że Maryja ma w kwestii ochrony nas przed nimi rolę szczególną, wiemy już z księgi Rodzaju z ust samego Boga, który nieprzyjaźń między diabłem a Niewiastą i jej potomstwem wręcz zadekretował (Rdz 3,15).

W pewnych środowiskach powstała obawa, że Różaniec do Granic był wymierzony w uchodźców. Ale jak niby miałoby się to stać? Przecież modlimy się do Boga – w tym wypadku przez wstawiennictwo Maryi. Jeśli więc nawet ktoś z modlących się miałby niewłaściwe intencje, to gdzie jak nie na modlitwie mogłyby one zostać skorygowane? Kto nas skuteczniej przekona niż Bóg, i kiedy, jeśli nie na modlitwie?

Poseł Maciej Kierwiński z PO wyraził w telewizyjnej dyskusji niesmak, że w Różaniec włączyli się ludzie, którzy na co dzień, jego zdaniem, nie zachowują się właściwie. No ale czy to właśnie nie jest wspaniałe? Jeśli wytrwają na modlitwie, będą się zachowywać właściwie – bo uznają, że Bóg jest naszym Panem, ludzie braćmi, a jedynym prawdziwym nieprzyjacielem diabeł.

I niech się tak stanie.•

* * * * *

Czarna klapa

W rocznicę „czarnego poniedziałku” środowiska „postępu” zorganizowały „czarny wtorek” – powtórkę zeszłorocznej proaborcyjnej histerii. Wyszła z tego kompletna klapa. W wielu miejscach czarno ubrani ludzie z megafonami stali otoczeni zaledwie kilkoma osobami. W Warszawie udało się zebrać nieco więcej „żałobników”. Uczestnicy przebrzmiałego „czarnego protestu” zbierali podpisy pod (niekonstytucyjnym) projektem „Ratujmy kobiety”, przewidującym możliwość zabijania dzieci praktycznie bez skrępowania. Warto zauważyć, że w projekcie ustawy są oprócz tego takie ciekawostki, jak… zakaz „umieszczania treści i organizowania zgromadzeń przeciwnych przepisom niniejszej ustawy w odległości mniejszej niż 100 metrów od podmiotów leczniczych, w szczególności szpitali ginekologicznych i położniczych” (podobny zapis w kanadyjskim prawie spowodował wielokrotne uwięzienie Mary Wagner). W projekcie przewiduje się też seksedukację (rzecz jasna w wydaniu deprawacyjnym) od zerówki, „edukację równościową” i wiele innych podobnych pomysłów. Czy osoby, które podjęły „kroki bezrefleksyjne” i podpisały tę listę, rzeczywiście tak chciałyby ratować kobiety? 

Nowa wrażliwość

Polityk Nowoczesnej Paweł Rabiej w programie TVP1 „Warto rozmawiać”, zwrócił się do Kai Godek (matki dziecka z zespołem Downa) z taką radą: „Jak ktoś nie chce dokonywać aborcji, czyli w pani języku – zabijać dzieci, to nie musi tego robić”. – A jak chce zabijać? – zapytała Kaja Godek. – To niech to zrobi. To jego wybór – padła odpowiedź. Komentarz zbędny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.