Węzeł kurdyjski

Jacek Dziedzina

|

GN 39/2017

publikacja 28.09.2017 00:00

Kurdowie nigdy nie mieli swojego państwa. Liczący ok. 40 mln ludzi naród stoi dzisiaj przed historyczną szansą na zrobienie dużego kroku w tym kierunku. Tego obawiają się światowe mocarstwa, sąsiedzi i… sami Kurdowie.

Peszmergowie, kurdyjscy bojownicy, na marszu poparcia dla referendum niepodległościowego. Irbil, 13 września 2017. Peszmergowie, kurdyjscy bojownicy, na marszu poparcia dla referendum niepodległościowego. Irbil, 13 września 2017.
GAILAN HAJI /epa/pap

W bliskowschodniej beczce prochu sprawa Kurdystanu należy do najbardziej powikłanych punktów zapalnych.

Krew na mapie

Poranieni przez sąsiadów, światowe potęgi, ale też sami raniący inne mniejszości i siebie nawzajem. Świadomi własnej odrębności i uważający się za stojących wyżej cywilizacyjnie od Arabów, Turków i Persów (choć z tymi ostatnimi łączą ich korzenie). W czasie wojny domowej pozwalający tylko nauczycielom i profesorom kursować między walczącymi stronami. W wojnie z Państwem Islamskim – jedyni skuteczni pogromcy dżihadystów. W czasie rzezi Ormian, 100 lat temu – kierowani przez Młodoturków – dający zrobić z siebie narzędzia zbrodni. Zamykający na jedną lichą kłódkę sklepy w swoim Irbilu, w czasie gdy w Bagdadzie amerykańsko-irackie patrole nie potrafią ochronić przed zamachami kolejnych budynków. Rozrzuceni terytorialnie po czterech krajach – od Turcji przez Syrię, Irak, po Iran, drażniący każdy z nich, a jednocześnie każdemu potrzebni w swoim czasie. Śpiący na zapasach ropy na dziesięciolecia, a zarazem myślący o tworzeniu kultury, szerszej niż pozwala przejęty setki lat temu sunnicki islam. „Wiem, że Kurdystan nie będzie ekspozyturą Zachodu, ale ma szanse stać się przyczółkiem zachodnich wartości między tymi zwariowanymi Irakijczykami, Syryjczykami, Irańczykami, a nawet Turkami” – mówi kurdyjski psychiatra w książce Pawła Smoleńskiego „Zielone migdały, czyli po co światu Kurdowie”. Mają świadomość kruchości tego, co już udało im się zbudować, także poprzez rany, które sami sobie zadali. Kurdyjski historyk w tej samej książce: „Przed wiekami ćwiczyliście to samo w Europie. Dajcie nam trochę czasu”. Problem w tym, że bardziej niecierpliwi okazują się jego rodacy. Na 25 września zaplanowali referendum w sprawie niepodległości. Na razie tylko w irackiej części Kurdystanu. Ale wystarczy, by zapalić lont, który będzie jeszcze trudniej ugasić niż dotychczasowe pożary. Zdeterminowani Kurdowie (choć nie wszyscy) pytają jednak: jeśli nie teraz, to kiedy?

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.