W ciągu 7 lat założyli już 110 dynamicznych wspólnot, w których modli się aż 8,5 tys. osób. Jaka jest tajemnica ich sukcesu?
Lublin. „Centrum dowodzenia” wspólnoty.
roman koszowski /foto gość
Nie ma w Polsce wspólnoty, która rozrastałaby się w takim tempie. Przyglądam się im od kilku lat. Właściwie przejęli ścianę wschodnią. W Białymstoku w ciągu 4 lat powstało 30 wspólnot Przyjaciół Oblubieńca, w Lublinie kilkanaście, w diecezji zamojskiej 7, a właśnie kiełkuje kolejna siódemka.
– Po tym jak ks. Krzysztof Kralka SAC prowadził wielkopostne rekolekcje ewangelizacyjne w białostockiej parafii MB Fatimskiej, na Seminarium Odnowy Wiary przyszło prawie pół tysiąca osób – opowiadał mi niedawno ks. Mateusz Bajena, zaangażowany od lat w ewangelizację na Podlasiu. – Po tym doświadczeniu powstała pierwsza wielka dynamiczna wspólnota. Potem przyszedł czas na inne parafie: św. Stanisława (200-osobowa wspólnota), Chrystusa Króla… Co mnie zachwyca w tych wspólnotach? Ich eklezjalność, to, że nastawione są przede wszystkim na ożywienie parafii. Odczytuję w tym intuicje ks. Franciszka Blachnickiego, który marzył o mocnym osadzeniu wspólnot w parafii.
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.