Ideologia prezerwatywy

o. Dariusz Kowalczyk

|

GN 36/2017

publikacja 07.09.2017 00:00

Kościół uczy życia cnotliwego, z seksem ograniczonym do małżeństwa, a nie tego, że można żyć w sposób rozwiązły, byle bez prezerwatywy.

Ideologia prezerwatywy

Myślałem, że już nikt tych bzdur nie powtarza. Myliłem się. Od różnych znajomych dowiedziałem się, że w Polsce i za granicą zetknęli się z ich powtarzaniem. Chodzi o opinię, że z powodu Kościoła, a szczególnie nauczania Jana Pawła II i Benedykta XVI, wiele osób zaraziło się chorobą AIDS i zmarło. Nie mogły one bowiem użyć prezerwatywy, której Kościół zabrania. Snujący te opowieści wspominają z oburzeniem Benedykta XVI, który na pokładzie samolotu lecącego do Afryki stwierdził, że epidemii AIDS nie da się przezwyciężyć dystrybucją prezerwatyw, które nie tylko nie rozwiązują problemu, ale go zwiększają. Liberalno-lewicowe media rozdarły wówczas szaty, że z powodu nauczania papieża umiera wielu ludzi.

A ja się pytam: katofobiczny cynizm czy ideologiczne ogłupienie? Przecież absurdem jest wyobrażanie sobie, że jakiś dziarski Afrykanin rusza w poszukiwaniu seksualnych przygód i oto już ma rozpocząć współżycie seksualne przy użyciu prezerwatywy, gdy przypomina sobie, że jest katolikiem, a Benedykt XVI mówił, że nie wolno jej używać; odbywa więc przygodny stosunek bez prezerwatywy, zaraża się AIDS, a po kilku latach umiera.

Kościół uczy życia cnotliwego, z seksem ograniczonym do małżeństwa, a nie tego, że można żyć w sposób rozwiązły, byle bez prezerwatywy. Katolickie przesłanie jest logiczne: to mentalność użycia przy każdej okazji jest przyczyną rozprzestrzeniania się AIDS. Prezerwatywy nie są rozwiązaniem, bo tę mentalność tylko wzmacniają, nie zapewniając 100-procentowego bezpieczeństwa.

Rozwiązaniem skutecznym jest uczenie ludzi wstrzemięźliwości i wierności małżeńskiej. Jeśli ktoś podejmuje rozwiązłe ryzykowne działania seksualne, to Kościół nie mówi mu, że najważniejsze, aby robił to bez użycia prezerwatywy. Wręcz przeciwnie! Benedykt XVI w książce „Światłość świata” stwierdza, że kiedy prezerwatywy używa prostytutka, to „może to stanowić pierwszy krok w kierunku moralizacji, pierwszy odruch odpowiedzialności, by rozwinąć nową świadomość faktu, że nie wszystko wolno i że nie można robić wszystkiego, na co ma się ochotę”. Stwierdzenie to nie jest przyzwoleniem na prezerwatywy, ale zauważeniem, że kiedy już ktoś grzeszy rozwiązłością, to lepiej, jeśli ogranicza jej skutki.

Zarzucanie Kościołowi, że przyczynia się do śmierci ludzi na AIDS, to nonsens. Ale nie ma takiego nonsensu, który by nie miał swoich wyznawców.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.