Muzułmanie i zwijanie

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 34/2017

publikacja 24.08.2017 00:00

Żeby mieć świadomość straty, trzeba kochać to, co się traci.

Muzułmanie i zwijanie

Zasłyszałem niedawno z ust pewnej pani: „Właściwie co by się takiego stało, gdyby ten Sobieski nie interweniował pod Wiedniem? Muzułmanie to też ludzie”.

No tak – logiczne. W krajach islamu też się fajnie żyje. W Kuwejcie to nie wiedzą, co z forsą robić, a w takim Dubaju to każdy obywatel ma pensję za nic, tacy są bogaci.

Nas, Polaków, dziwi upór zachodnich społeczeństw przy tezie, że coraz częstsze zamachy terrorystyczne w Europie nie mają związku z religią zamachowców. Dziwi nas ich beztroska wobec realnej wizji przewagi demograficznej – a co za tym idzie, politycznej, religijnej i każdej innej – muzułmanów.

Dla nas to trudne do pojęcia. My sobie (jeśli nie liczyć wyjątków) nie zadajemy pytania, czy to dobrze, że Sobieski fatygował się pod Wiedeń. Dla nas to oczywiste: chodziło o chrześcijaństwo i wynikającą z niego cywilizację Zachodu.

Nie bierzemy jednak pod uwagę jednego istotnego czynnika: dzisiejsza cywilizacja Zachodu praktycznie nie jest już chrześcijańska. Społeczeństwa Zachodu w przytłaczającej większości nie cenią dziś chrześcijaństwa. Więcej – coraz powszechniej gardzą nim, uważając je za siedlisko ciemnoty, i nienawidzą za rzekome straszliwe krzywdy wyrządzone ludzkości na przestrzeni dziejów. Internet pęka od bredni na ten temat, a komentarze do tych bredni wskazują na nadzwyczajną ich przyswajalność. Kto w to uwierzył i stał się postchrześcijaninem, nie ma żadnego motywu, żeby obstawać za chrześcijańską Europą.

Nas szokuje widok kościołów zamienianych w knajpy, księgarnie czy w meczety. Ale dlaczego właściwie? Otóż dlatego, że nam zależy, a im nie zależy. My wierzymy, oni nie wierzą. Nas boli widok „zwijającego się” chrześcijaństwa, ich nie boli – bo gdyby bolało, toby tam się takie rzeczy nie działy. Oni, owszem, podziwiają architektoniczną wartość chrześcijańskich budowli, ale właśnie dlatego są zadowoleni, że ktoś się tym zajmie, że tak piękny zabytek nie zniszczeje. Co z tego, że to, na przykład, muzułmanie?

Jeśli ani Ewangelia, ani wszystko to, co z niej wynika, nie stanowią dla kogoś żadnej wartości, to dlaczego miałby się on przejmować, że miejsce tych rzeczy zajmie coś całkiem innego? Czy postchrześcijanin będzie się martwił, gdy pod gotyckimi sklepieniami usłyszy śpiew muezzina? A co mu tam. Ewangelia czy Koran – on nie rozróżnia. Kościół czy meczet, wieża czy minaret, post czy ramadan, jemu to tam wszystko jedno, on tu jest turystą. On jest obserwatorem, neutralnym arbitrem, w nic się nie miesza, bo jest ponad tym wszystkim. On się, owszem, oburza na terrorystów, ale nie rozumie, „o co tym zamachowcom chodzi”.

W tym sęk – nie rozumie. Bo to tak działa: kto odrzuca Chrystusa, przestaje rozumieć – świat, innych ludzi i samego siebie.

* * * * *

Wolność plucia

W kościele w holenderskim Tilburgu ekipa filmowa nakręciła sceny do filmu pornograficznego. Proboszcz zgłosił profanację do prokuratury, ta jednak oświadczyła, że wprawdzie było to urażenie uczuć religijnych, ale w Holandii bluźnierstwo nie jest karalne. Zatem – nie naruszono prawa. Proszę, jak wygodnie mają w tej Holandii. Tam, żeby bezkarnie ranić najgłębsze ludzkie uczucia, to nawet nie trzeba opowiadać, że się jest artystą.•

Winni ocalenia

W „Gazecie Wyborczej” krytykują działanie ustawy „Za życiem” (wprowadzono ją po czarnym proteście zamiast zakazu aborcji). Nawet ta marna ochrona dzieci im się nie podoba. „Nakłanianie kobiet do rodzenia nieuleczalnie chorych dzieci wiąże się z odpowiedzialnością. Przeciwnicy aborcji eugenicznej konsekwentnie się przed nią uchylają” – napisali. Aha, czyli odpowiedzialność ponosi się nie za zabicie człowieka, tylko za jego ratowanie.•

 

Sprostowanie:

Pisząc w tym miejscu o zawodniczce z RPA Caster Semenyi zasugerowałem, że jest biologicznie bardziej mężczyzną niż kobietą, gdy w rzeczywistości jest odwrotnie - w jej organizmie przeważają cechy żeńskie.
Przepraszam za wprowadzenie w błąd. - Franciszek Kucharczak

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.