Telefon od papieża

Beata Zajączkowska

|

GN 30/2017

publikacja 27.07.2017 00:00

Papież często dzwoni do zwykłych ludzi. Przeważnie jest to odpowiedź na listy, jakie od nich otrzymuje. W tych rozmowach przewijają się wszystkie tematy pontyfikatu.

Papież Franciszek ujmuje ludzi swą bezpośredniością, jak podczas wizyty w ośrodku dla niepełnosprawnych w Ciampino. Papież Franciszek ujmuje ludzi swą bezpośredniością, jak podczas wizyty w ośrodku dla niepełnosprawnych w Ciampino.
l’OSSERVATORE ROMANO /AFP PHOTO/east news

Słowa słyszane w słuchawce: „Dzień dobry, tu papież Franciszek” większość jego rozmówców wprawiają w osłupienie i niedowierzanie. Stąd przeważnie w odpowiedzi słyszy: „Nie, to niemożliwe, to jakiś żart”. Dlatego na dzień dobry swych zaskoczonych rozmówców musi przekonać, że to naprawdę on. Tak było za pierwszym razem, gdy zaledwie w drugim dniu po konklawe zadzwonił na portiernię domu jezuitów i przedstawiając się, poprosił o połączenie z generałem zakonu, do którego sam należy. Kilka dni później świat obiegła informacja, że zadzwonił do kiosku w Buenos Aires, który dotąd zaopatrywał go w prasę, by osobiście odwołać prenumeratę. Gdy Daniel Del Regno podniósł słuchawkę telefonu, usłyszał: „Cześć, Danielu, tu kardynał Jorge”, a gdy ten nie dowierzał, Franciszek cierpliwie go przekonywał: „Poważnie, tu Jorge Bergoglio, dzwonię z Rzymu”. Dwadzieścia telefonicznych rozmów Franciszka przybliża czytelnikom książka „Halo, tu Franciszek. Prywatne rozmowy papieża”, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Znak. Jej autorem jest włoski dziennikarz Rosario Carello.

Dzwonię, bo przeczytałem twój list

– Franciszek sam chwyta za telefon i dzwoni do ludzi, którzy napisali do niego, opowiadając mu o swych radościach i smutkach. Prawie nikt nie wierzy, że to on. Musi więc przekonywać swego rozmówcę, że to nie jest żart, cytując mu fragmenty listu, który do niego wysłał – mówi „Gościowi” Carello. Dla niego nadzwyczajne w tym zachowaniu jest m.in. to, że tak zajęty człowiek jak Franciszek znajduje czas na rozmowy ze zwykłymi ludźmi i że nie są to zdawkowe, pojedyncze telefony, ale z tych rozmów tworzą się prawdziwe relacje. Zdarza się, że papież zaprasza swoich rozmówców do Domu św. Marty. – Z osób, które spotkałem, rekordzistka rozmawiała z Franciszkiem aż 25 razy – dodaje Rosario Carello. Tą osobą jest Rosalba, która straciła syna. Został on zamordowany dla pieniędzy przez człowieka, do którego wyciągnął pomocną dłoń, dając mu pracę, gdy ten był w trudnej sytuacji. Z czasem stał się on przyjacielem rodziny i spędzał z nią wszystkie wakacje. Tę tragedię opisał w liście do Franciszka brat zabitego. „Zawsze wszystko Ci wybaczałem, ale tym razem nie, Boże, tym razem Ci nie wybaczę. Dlaczego się na nas uwziąłeś? Dlaczego całe to zło?” – pisał zrozpaczony mężczyzna. Michele nawiązuje w ten sposób nie tylko do tragicznej śmierci brata, zgonu ojca, ale i do wypadku, w wyniku którego sam skazany jest na wózek inwalidzki. Wysyłając list, nie spodziewał się właściwie żadnej reakcji. Kilka tygodni później odkrywa w swej komórce dwa nieodebrane połączenia z zastrzeżonego numeru. Gdy telefon dzwoni kolejny raz, słyszy w słuchawce głos Franciszka. – Dzwonię do ciebie, bo przeczytałem twój list o tym, co przeżyliście. Głęboko mnie to poruszyło, Michele, tak że się popłakałem. Trzymam ten list na biurku – papież nie kryje wzruszenia. – Przeczytałem też twoje pytania dotyczące Boga i muszę ci powiedzieć, że nie mam na nie odpowiedzi. Jedyne, co można zrobić, to się modlić, bo modlitwa daje ukojenie – dodaje.

Rozmawiają przez dziesięć minut. Ośmielony bliskością papieża, Michele prosi, by ten zechciał zadzwonić do jego pogrążonej w żałobie matki. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale Franciszek się zgadza. Notuje numer telefonu kobiety i przystaje nawet na to, by odczekać chwilę z telefonem, tak by syn mógł ją uprzedzić. Potem rozmawiają jeszcze wielokrotnie. Bez wahania zgadza się, gdy Michele prosi, by mogli się z nim spotkać w Watykanie. „Papieża nie interesuje jednorazowy gest na pokaz, nie jest przedstawicielem władzy, który w swej wielkoduszności pragnie zbliżyć się do ludu, ani kimś, kto pozwala na chwilową styczność ze sobą, jak gwiazdy wyciągające rękę do fanów podczas koncertu. On stara się być ojcem, który pociesza, nikogo nie opuszcza” – pisze w swej książce Carello.

Uściski Franciszka

Opisani w książce ludzie reprezentują różne grupy społeczne. Papież rozmawia z rodzicami, którzy stracili dziecko, z więźniami, uchodźcami, dziewczynką chorą na białaczkę, matką, która rozważała aborcję i której obiecał ochrzcić dziecko, radykalnym antyklerykalnym politykiem, znaną piosenkarką. – Bardzo mnie zaskoczyło, że na pytanie o sens ich bolesnych przeżyć papież odpowiada im z wielką pokorą po prostu: „Nie wiem”. Nie próbuje tłumaczyć czy pocieszać, tylko zwyczajnie słucha i mówi: „Musimy się razem modlić”. Każdy oczekuje od papieża jakiegoś pouczenia, a on zupełnie w takie coś nie wchodzi. Wydaje mi się, że sam fakt, że Ojciec Święty wysłuchuje tych ludzi, pochyla się nad ich problemem, rozumie i współczuje, jest dla nich jakimś pocieszeniem – podkreśla tłumaczka książki Joanna Ganobis. Franciszek pokazuje niesamowitą bliskość człowieka i jego spraw. Nie moralizuje, nie nakazuje, nie nawraca. Prowadzi dialog modlitwy, pocieszenia, umocnienia na duchu, milczenia, kiedy nic się nie da zrobić w danych dramatycznych okolicznościach.

Książka dokumentuje zarazem, jak ważnym dla tych ludzi doświadczeniem było usłyszenie w słuchawce: „Halo, tu papież Franciszek”. To, co przeżywają w tym momencie, doskonale oddaje włoski tytuł książki „Gli abbracci di Francesco”, co można oddać jako „uściski, objęcia Franciszka”. – To jest ta bliskość i czułość, bez których, jak powtarza, nasz świat byłby mniej ludzki – podkreśla Carello. – Papieskie rozmowy telefoniczne pokazują w urokliwy sposób te wyjątkowe sytuacje małych cudów, które mogły się dokonać w duszy i sercu człowieka dzięki temu, że ktoś tak wielki jak sam papież pochylił się nad ich nędzą, nad ich nieszczęściem, nad dramatem ich życia – dodaje.

Mój przyjaciel papież

Carello podkreśla, że przez tę książkę chciał pokazać prawdę o papieżu. – Nie tworzę superbohatera czy mitów, tylko wyciągam na światło dzienne jego normalność – zaznacza. Gdy pytam go, które ze spotkań z bohaterami papieskich telefonów najbardziej go poruszyło, długą chwilę się waha, po czym mówi o zarażającej radością dziewczynce, która wyszła z ciężkiej choroby. Tu dialog z Franciszkiem zaczyna się od rzucenia się mu na szyję na placu św. Piotra, a zdjęcie małej dziewczynki wtulonej w papieską sutannę obiega cały świat. „W tym długim przytuleniu bez słów tkwi pewna tajemnica. U Giulii w wieku trzynastu miesięcy zdiagnozowano białaczkę. Czas jej wczesnego dzieciństwa jest odmierzany kolejnymi pobytami w szpitalu, badaniami, pięcioma cyklami chemioterapii, przeszczepami (przed ukończeniem zaledwie dwóch lat) i reanimacją. Jej szpitalna szafeczka stopniowo zapełnia się zabawkami, jest swoistym znakiem upływającego czasu, swego rodzaju zegarem, który odlicza kolejne miesiące” – czytamy w książce. Uścisk z papieżem, który nie wiedział o jej chorobie, jej mama nazywa cudem, od którego zaczęła się droga prowadząca do zwycięstwa nad chorobą. Po dwóch latach, uzdrowiona, pisze do niego list, a Franciszek oddzwania. Mama ustawia telefon na tryb głośnomówiący. „Giulia słyszy, a tymczasem jej braciszek Simone nagrywa wszystko drugim telefonem komórkowym. – Ciao, mój papieżu Franciszku! – oto jej pozdrowienie. – Ciao, Giulia, jak już mówiłem twojej mamie, jesteś bardzo odważną dziewczynką, nie zapominaj o mnie i proszę cię: módl się za mnie! Giulia odpowiada: – Kocham cię. Czy może istnieć bardziej podnosząca na duchu scena, w której uczestniczy mama? Po tak wielkim cierpieniu jej córeczka śmieje się, rozmawiając z papieżem przez telefon, i żartuje z nim.

– Ojcze Święty, bardzo chcielibyśmy się z Ojcem spotkać. Czy to możliwe? – Oczywiście, przyjedźcie na Mszę poranną do Domu św. Marty. Podam wam teraz adres mailowy, na który napiszecie – relacjonuje Carello. Po kilku tygodniach są już w Watykanie. Dziewczynka przynosi swoje rysunki i słynne zdjęcie, które wykonano w czasie ich pierwszego spotkania. – Papież bardzo to wszystko docenił. Jest bardzo czuły, bardzo łagodny, bardzo ludzki, jesteśmy mu wdzięczni, a Giulia uważa go za swojego przyjaciela – podkreśla jej mama”.

Wielu bohaterów książki Carella podkreśla, że czuli się, jakby rozmawiali z własnym proboszczem, jakby znali go przez całe życie. A papież powtarza, że jego „rozmowy telefoniczne nie są żadną sensacją. Dobrze, że dziennikarze nie wiedzą o innych, jakie prowadziłem!”. Po niektórych zostaje namacalny ślad. Tak było w przypadku karmelitanek bosych w Hiszpanii. Gdy Ojciec Święty zadzwonił do klasztoru po raz pierwszy, nikt nie odebrał telefonu, bo siostry były w kaplicy. Kiedy zadzwonił ponownie, zostawił wiadomość na automatycznej sekretarce: „Co takiego ważnego robicie, że nie możecie odebrać telefonu? Tu papież Franciszek. Chciałem wam złożyć noworoczne życzenia”. Papież się nie poddał i po jakimś czasie zadzwonił po raz kolejny i wreszcie udało mu się porozmawiać z mniszkami. Treść rozmowy siostry zachowały dla siebie. Podobnie jak zrobiło wielu innych papieskich rozmówców. •

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.