Kiedyś ich znajdziemy...

Agata Puścikowska

|

GN 29/2017

publikacja 20.07.2017 00:00

Pamięć o obławie augustowskiej jest wciąż żywa. Choć miejsce spoczynku ofiar – nadal nieznane.

– Z domu wyprowadzili ojca, dwie starsze siostry i narzeczonego Kazi. Zamordowali ich za walkę o Polskę – mówi ks. Stanisław Wysocki (niżej na zdjęciach – pomordowani). – Z domu wyprowadzili ojca, dwie starsze siostry i narzeczonego Kazi. Zamordowali ich za walkę o Polskę – mówi ks. Stanisław Wysocki (niżej na zdjęciach – pomordowani).
Jakub Szymczuk /foto gość

Ksiądz prałat Stanisław Wysocki miał 7 lat, gdy skończyła się wojna. – Mieszkałem z rodzicami i sześciorgiem rodzeństwa w Białej Wodzie, niedaleko Suwałk. Rodzina była majętna, ceniona, patriotyczna. Podczas wojny ojciec i dwie starsze siostry były w AK. I dlatego Rosjanie ich zamordowali.

Był lipiec 1945 r. Zginęli Wysoccy. Zginęło również prawie 2 tys. polskich patriotów. Sowieci przeciwko mieszkańcom Puszczy Augustowskiej walczącym o Polskę wystawili 45 tys. żołnierzy 50. Armii 3. Frontu Białoruskiego, we współpracy z kontrwywiadem wojskowym Smiersz, oraz polskich funkcjonariuszy i współpracowników UB i MO.

Sowieci przeczesywali zagajnik po zagajniku, dom po domu. Żołnierz od żołnierza był oddalony o kilka metrów. Tak skrupulatnie szukali „bandytów”, których winą była... miłość do własnego kraju.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.