Zranione serce

ks. Marcin Siewruk

|

GN 28/2017

publikacja 13.07.2017 00:00

Za grubymi na trzy i pół metra murami wieży zaczyna się inny, a jednocześnie bliski świat, o którym sługa Boży bp Wilhelm Pluta dawał wyraźne i przekonywające świadectwo. 1 lipca wieża omal nie spłonęła. Straty są ogromne.

Całe wnętrze kościoła zostało zalane pianą z gaśnic. Całe wnętrze kościoła zostało zalane pianą z gaśnic.
ks. Marcin Siewruk /Foto Gość

W gorzowskiej katedrze trwała wieczorna Msza św. Po zakończonym kazaniu do celebransa podbiegła kobieta i szepnęła mu coś do ucha. Następnie do zakrystii wbiegł mężczyzna, a za nim policjanci informujący o dymie unoszącym się z wieży. Przeprowadzono ewakuację wiernych, wszystko odbyło się bez paniki i nikt nie ucierpiał. 1 lipca o godz. 19.30 na miejscu pożaru pracowało już 20 jednostek straży pożarnej i przyjeżdżały następne. Języki ognia wydobywały się z wieży najważniejszego z kościołów diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Szok mieszkańców był ogromny, wielu stało, wpatrując się w płonący symbol Gorzowa ze łzami w oczach.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.