Jak nie pałą, to kupałą

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 26/2017

publikacja 29.06.2017 00:00

Nie wyciąga się ludzi z bagna, robiąc je u siebie.

Jak nie pałą, to kupałą

W Polsce objawili się ostatnio wojujący ateiści i inni wyznawcy „postępu”, którzy pouczają katolików, jak mają wierzyć i jak rozumieć Pismo Święte. Surowo napominają wiernych, żeby słuchali Kościoła. No, nie we wszystkim, rzecz jasna, a dokładniej w niczym – z wyjątkiem kwestii przyjmowania uchodźców. Przy czym to oni uczą, co to znaczy przyjmowanie, co uchodźca i jak w tej sprawie Kościół uczy. W ich wykładni Kościół pragnie, aby Polacy czym prędzej, ochoczo i radośnie wymieszali się z „innymi”. Najlepiej by było, gdyby to byli zachodni ateiści, komuniści i nihiliści, bo to ludzie światli, słuszni i świadomi. Takich „uchodźców” za wielu jednak nie ma, a ci, którzy są, wolą siedzieć w klubach gejowskich lub innych przybytkach „postępu” Berlina, Brukseli czy Paryża, zamiast stamtąd uchodzić. Z braku laku musi to więc być ktokolwiek, byle nie chrześcijanin, zwłaszcza nie katolik.

Ciekawy w tym kontekście tekst ukazał się niedawno w „Gazecie Wyborczej”. – Czy partia rządząca postanowiła dokonać aktu kulturowej dezeuropeizacji i religijnej dechrystianizacji Polski? – zatroskały się tam Magdalena Środa i Agnieszka Holland.

No proszę! Nawet troską o stan chrześcijaństwa można się posłużyć w walce o odzyskanie wpływów i dalszą ekspansję ideologicznej lewicy. Bo, nie czarujmy się, o to tu chodzi. Stąd bierze się ta nagła ślepa miłość środowiska upadłego Salonu do imigrantów. W takich warunkach to nawet Magdalena Środa umie pochylić się nad chrystianizacją Polski. Nie wytrzymała jednak długo w tym pochyleniu i dwa dni później stwierdziła z goryczą, że polski Kościół jest coraz mniej chrześcijański i coraz bardziej zajmuje się polityką. Dlatego wysunęła postulat, uwaga: „zrewitalizowania wiary naszych przodków”. Chodziło jej o pogańskie wierzenia Słowian, a myśl ta przyszła jej w związku ze zbliżającą się „Nocą Kupały”.

No i wyszła Środa z worka (bo przecież nie Szydło). Toż to krystalicznie czysta inżynieria społeczna! Cyniczne wykorzystywanie wszystkiego, co wpadnie w rękę, byle spowodować coś, co rozerwie kulturowy i religijny monolit Polaków. Jak nie geje, to muzułmanie, jak nie szykany, to tolerancja, jak nie Kościół, to pogaństwo. Byle wbić klina, byle rozmyć, byle wyrobić w Polakach kompleksy i pozbawić ich chrześcijańskiej tożsamości. Bez tego „postęp” po prostu nie może iść naprzód ze swoimi pomysłami na nowy, wspaniały świat.

Polacy nie są aniołkami, to jasne. Mamy coś do zrobienia dla prawdziwych uchodźców, także dla muzułmanów. Ale powszechny sprzeciw Polaków wobec polityki multi-kulti to, śmiem twierdzić, nie ksenofobia. To intuicyjne przeczucie, że nie tędy droga. No chyba, że komuś droga do świata wywróconego na lewą stronę.

* * * * *

Ratujmy zabijanie

Lewica przeraziła się projektem obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej Kai Godek z Fundacji Życie i Rodzina, mającym doprowadzić do zakazu zabijania dzieci chorych i podejrzanych o chorobę. Lobby aborcyjne uznało, że są to „niebezpieczne dla kobiet działania prawicy”. Zebrało się więc i postanowiło odgrzać swój projekt sprzed roku w postaci inicjatywy obywatelskiej „Ratujmy kobiety”. Ratowanie kobiet miałoby w tym wypadku polegać na większej dostępności ich zabijania, o ile się jeszcze nie narodziły. Nienarodzeni mężczyźni, rzecz jasna, również byliby objęci możliwością takiego „ratowania”. Na spotkaniu ws. reaktywacji komitetu tej inicjatywy pojawiły się, a jakże, przedstawicielki PO i Nowoczesnej. Zasadniczo chodzi o zrobienie szumu i pokazanie, że działa tzw. wahadło aborcyjne, mające jakoby odbijać w drugą stronę, gdy tylko ktoś ośmieli się naruszyć „kompromis aborcyjny” i spróbować zakazać zabójstw małych dzieci. Tyle tylko, że to wahadło nie może zadziałać. Rozszerzenie możliwości dokonywania aborcji w Polsce nie jest możliwe, bo nie pozwala na to konstytucja – co orzekł już dawno Trybunał Konstytucyjny. Mordowanie dzieci można w Polsce wyłącznie ograniczyć – i należy to jak najszybciej zrobić.

Paskudnie dobrze

Po wprowadzeniu programu 500 Plus rodzi się więcej dzieci, a Polacy wydają więcej pieniędzy na dodatkowe zajęcia dla potomstwa i na poprawienie warunków życia swoich rodzin. No jak tak można? Przecież mieli to wszystko przepić! I jak w tej Polsce ma być dobrze?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.