Eskalacja

Przemoc rodzi przemoc - to takie banalne, a jednak wielu ludzi nadal wierzy, że tylko wojna może zapewnić światu pokój.

To, co wydarzyło się ostatnio w Londynie, moim zdaniem jest tylko początkiem tego, co będzie się działo już niedługo we wszystkich dużych miastach Europy Zachodniej. Mam na myśli atak na muzułmanów. Teraz, kiedy powzięto "odwet", obojętnie, czy jest to odwet prawdziwy, czy sfingowany, przemoc będzie się rozrastać. Teraz islamiści mają powód - w końcu ktoś podniósł na nich rękę, i w moim odczuciu tej ręce już nie darują.

Słyszałam makabryczne historie od moich znajomych, którzy byli niedawno w Wielkiej Brytanii. Opowiadali, jak imigranci pobili na śmierć Polaka, a drugiego skatowali tak, że wylądował w szpitalu. W akcie zemsty Polacy skrzyknęli się i pobili muzułmanów. Jaki będzie tego efekt? Niech zgadnę - jeszcze więcej nienawiści.

Teraz już za późno na przepychanki uliczne, patrole policji, samosądy, podwyższanie stopni zagrożenia. Imigranci już zbyt mocno zakorzenili się w krajach tolerancyjnej Europy Zachodniej i tak po prostu nie dadzą się ładnie i grzecznie deportować tam, skąd przybyli. O deportacji podejrzanych osobników można było pomyśleć jakieś dwadzieścia lat temu. A teraz? Biedna Europo, teraz padnij na kolana i proś Boga o miłosierdzie, bo będzie tylko gorzej.

Nie chcę tu roztaczać jakichś ponurych wizji, ale patrząc na ten cały "problem imigracyjny" z duchowego punktu widzenia, myślę, że jest już bardzo, bardzo źle. Tam, gdzie jest nienawiść, przemoc, agresja, napady na ludzi w biały dzień, strach przed wyjściem na ulicę po zmroku, tam nie będzie pokoju, choćbyśmy sobie pokój wymalowali na czołach, wytatuowali na plecach i wypisali na chodnikach.

"Pokuta! Pokuta! Pokuta!" - wołał sto lat temu w Fatimie anioł z ognistym mieczem, szykując się do zesłania na ziemię sprawiedliwej kary Bożej za nasze grzechy. Ale ręka Maryi go powstrzymała. I nadal powstrzymuje. Ale nie będzie powstrzymywać w nieskończoność.

Bóg nie chce naszej zguby, nie chce dla nas wojny, przemocy, gwałtów ani ataków terrorystycznych. Ale jak może nam pomóc, skoro Go o tę pomoc nie prosimy? Jak może działać, jeśli Mu na to nie pozwalamy i nie wpuszczamy Go do naszych serc? Nie pomoże rysowanie kredą po chodnikach ani patrolowanie dzielnic muzułmańskich, ani ataki wet za wet. Tak nie uratujemy świata, choćbyśmy klikali "Lubię to" w każdy post antyimigracyjny. Maryja dała nam takie proste "narzędzia": pokuta, Różaniec, nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca. Ktoś powie: ale to takie mało widowiskowe. To nie znaczy, że nieskuteczne. O potędze modlitwy różańcowej przekonali się z pewnością bohaterowie filmu dokumentalnego "Teraz i w godzinę śmierci". Dla nich to nie było tylko zwykłe klepanie paciorków.

Pan Bóg jest bardzo kulturalny - nie wejdzie nieproszony z buciorami w nasze życie i nie zrobi spektakularnego cudu, żeby udowodnić wszystkim, kto tu rządzi. On nie musi niczego udowadniać. Będzie stał na zewnątrz i pukał do drzwi. Bardzo cicho, nie narzucając się. Klamka jest po twojej stronie. Otworzysz?