Pan Jezus zawstydził polityków wszystkich opcji

Wojciech Teister Wojciech Teister

publikacja 16.06.2017 11:45

W mediach różnych opcji cisza o liczebności procesji Bożego Ciała w Polsce. A szkoda, bo wzięło w nich udział wielokrotnie więcej osób niż w jakichkolwiek marszach politycznych. Może to kwestia lidera, który nie atakuje nikogo, ale oddaje nam samego Siebie?

Liczyli się i przerzucali sprzecznymi danymi po marszach Niepodległości, KODu, Solidarności, Czarnych Protestach, Wolności i czego tam jeszcze. Medialne przepychanki trwały przez kilka kolejnych dni, a dziennikarze poszczególnych redakcji tak dobierali szacowane liczby, żeby były jak najbardziej korzystne dla preferowanej przez nich opcji politycznej.

W miniony czwartek ulicami całej Polski przeszły procesje Bożego Ciała, które zgromadziły prawdopodobnie miliony Polaków i przebiły popularnością wielokrotnie którąkolwiek z wymienionych powyżej demonstracji politycznych. I to pomimo tego, ze niespecjalnie promowano je wcześniej w telewizjach i największych dziennikach, nikt nie zwoził ludzi autobusami ani nie zmuszał siłą do uczestnictwa. Ciekaw jestem ile w sumie osób przeszło za Panem Jezusem ulicami swoich miast i wiosek. Medialni specjaliści od liczenia jednak milczą. Nieco jakby onieśmieleni. Dlaczego? Czyżby Pan Jezus (mimochodem) zawstydził polityków wszystkich opcji?

A może to kwestia charyzmatycznego lidera - Pana Jezusa - który przemawiając na wczorajszych "marszach" słowami Ewangelii był zdumiewająco inny niż liderzy wspomnianych wcześniej demonstracji? Nie atakował nikogo, ale oddał nam samego Siebie, jako pokarm? Nakarmił głodny tłum, wyjaśniał Pisma, dał się poznać po łamaniu chleba i prosił Ojca, abyśmy byli jedno. To tak bardzo odmienne od codzienności królestw tego świata... I chyba właśnie dlatego tak bardzo pociągające. Bo wyciągające nas z naszej codzienności pełnej sporów. Tak bardzo pociągające, że żadne marsze, demonstracje czy parady nie mogą równać się z procesjami, w których na ulice naszych miast wyprowadza nas sam Bóg - obecny realnie w Najświętszym Sakramencie.