Nasze dzieci o siwych włosach

Agata Puścikowska

|

GN 23/2017

publikacja 08.06.2017 00:00

Pani Ligia walczy, by Arleta była bezpieczna, gdy matki zabraknie.

Panie Ligia i Bożena (od prawej) walczą o przyszłość dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie. Nie tylko swoich dzieci. Panie Ligia i Bożena (od prawej) walczą o przyszłość dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie. Nie tylko swoich dzieci.
Jakub Szymczuk /foto gość

Tak naprawdę walka Ligii o córkę to walka wszystkich matek o „takie” dzieci. O dzieci dorosłe, z siwymi włosami i niepełnosprawnością umysłową. Co się stanie, gdy matek i ojców zabraknie?

Od drzwi do drzwi

Był rok 1992. Pani Ligia Szczepaniak i jej mąż mieszkali na warszawskim Bródnie i wspólnie wychowywali Arletę. Córka miała wówczas 16 lat. Nie mówiła, nie znała wartości pieniądza, nie potrafiła komunikować podstawowych potrzeb. Ale razem dawali radę. – Mąż zmarł nagle. A ja zostałam sama, z upośledzoną córką. I... załamałam się. Kompletnie nie wiedziałam, jak poradzę sobie z opieką, z dowozem dziecka do szkoły życia. Wtedy nie działały busy dla niepełnosprawnych i trzeba było jeździć komunikacją miejską... – wspomina pani Ligia. – Szukałam pomocy, jakiejś organizacji, która u mnie, na Bródnie, zajmowałaby się niepełnosprawnymi. Odkryłam, że nie ma takiej...

Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce. Chcąc nie chcąc. Więc pani Ligia zaczęła szukać w okolicy innych rodzin z niepełnosprawnymi intelektualnie dziećmi. W wieku również (formalnie) dorosłym.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.