Wartości wolnej niedzieli

W zakazie handlu w niedziele nie chodzi o uderzenie w dochody sklepów i budżet państwa, lecz o wartości. I to one powinny przeważyć.

Od miesięcy czeka na rozpatrzenie obywatelski projekt przewidujący zakaz handlu w niedzielę autorstwa "Solidarności". Poparło go ponad 500 tys. osób. Zakłada on m.in., że większość placówek handlowych nie mogłaby pracować, ale z pewnymi wyjątkami. Np. handel mógłby odbywać się jedynie w dwie kolejne niedziele poprzedzające święta Bożego Narodzenia czy w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą.

Rządząca większość przyjęła go w Sejmie jeszcze w październiku ubiegłego roku i skierował do komisji. Od tamtego czasu ustawa leży w sejmowej zamrażarce, choć w marcu tego roku rząd opowiedział się za dalszymi pracami nad nią, ale zgłosił propozycję, aby wyłączyć niektóre działy handlu, np. operatorów pocztowych oraz wszystkie podmioty uczestniczące w żegludze śródlądowej, a także takie gałęzie gospodarki morskiej.

Z kolei obecnie nowy pomysł zgłosił Parlamentarny Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości, który proponuje, aby w niedziele sklepy pracowały na jedną zmianę, czyli do 13-14. Głównym argumentem przeciwko zakazowi, oprócz potrzeb konsumentów, są kwestie ekonomiczne. Według szacunków, zakaz może kosztować skarb państwa 1,8 mld zł, choć nie jest to takie oczywiste, bo z pewnością zakupy będziemy robić w inne dni i bilans wcale nie musi być negatywny.

Z perspektywy ekonomicznej i interesów konsumenta rzeczywiście zakaz handlu w niedziele jest niekorzystny. Jednak autorom projektu chodzi o co innego. Praca w niedzielę jest problemem społecznym, dotyczy ok. 1,3 mln osób. Centra handlowe pracują siedem dni w tygodniu, niektóre non stop. Sprzedawcy mają rodziny, dzieci, nie mogą być z nimi w niedzielę. Owszem, mają inne dni wolne  tyle, że spędzanie ich samemu, bez dzieci z perspektywy więzi rodzinnych nie ma sensu. Zakaz handlu w niedzielę jest też ważny dla ludzi wierzących. W tym dniu bowiem chodzimy do kościoła, a wolny czas daje nam szanse na skupienie się na Bogu.

Nie przypadkiem projekt obywatelski popiera Kościół katolicki. W marcu tego roku Episkopat wydał specjalny komunikat na ten temat, w którym skrytykował plany rozszerzenia listy wyjątków, czyli rodzajów sklepów, które mogłyby być czynne w niedzielę. Biskupi napisali m.in. „Wyrażamy nadzieję, że setki tysięcy pracowników handlu oraz ich rodziny doczekają się wolnych niedziel. Nie mamy wątpliwości, że ciągle stoimy przed nową szansą przeżywania niedzieli w całej wspólnocie naszego społeczeństwa jako dnia wzmocnienia sił i odpoczynku, odrodzenia zagubionych więzi rodzinnych i społecznych. Ponadto niedziela może znów stać się gwarantem emocjonalnego wyciszenia, a także budowania wspólnoty rodzinnej, religijnej i narodowej”.

Wartość, jaką stanowi wspólnota rodzinna, religijna czy narodowa, nie da się przeliczyć na pieniądze, ale według mnie warto ponieść dla nich ewentualną stratę ekonomiczną, którą może przynieść zakaz handlu w niedzielę.