Do biegania na 43 km ani do bycia matką 14 dzieci nie można się przygotować. Ale można wykonać zadanie.
– Moją karierą jest wychowanie dzieci najlepiej jak potrafię, ukształtowanie na dobrych ludzi, mądrych Polaków – mówi Małgorzata Bednarek.
archiwum Małgorzaty Bednarek
Niemal do samego urodzenia pierwszego dziecka, 26 lat temu, Małgorzata Bednarek pracowała na izbie przyjęć. Pielęgniarstwo było jej pasją, ale i zadaniem do wykonania: możliwie profesjonalnie, w sposób opanowany i bez zbędnego gadania. Na zimno, a jednocześnie… z sercem. – Już z wielkim brzuchem, a ja nadal na nogach. W końcu koleżanki niemal wyrzuciły mnie na zwolnienie, bo się o mnie bały – wspomina Małgorzata. Wysoka, zadbana blondynka z błyskiem w oku. Od pierwszego spojrzenia wzbudza i respekt, i sympatię.
– Urodziłam Paulinę. Dziś sama jest już mężatką i ma małą córeczkę – opowiada Małgorzata. – Dwa lata później urodziłam Patrycję, potem Pamelę, a następnie Maksymiliana, Julię, Dawida, Sarę, Kingę, Oskara, Ksawerego, Deborę, Klarę, Kasjana i Rachelę. Najmłodsza Rachela ma obecnie 4,5 roku. Gdy byłam z nią w ciąży, w drugim miesiącu przebiegłam maraton. Ponad 40 km. I nie widzę w tym nic wyjątkowego. To moje… życie.
Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.