Branie Ducha

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 22/2017

Otwierali Pismo i płakali ze wzruszenia, wsłuchując się w piękne przykazania.

Branie Ducha

Pięćdziesiąt dni po żydowskim święcie Pesah Jerozolima znów wypełniła się pielgrzymami. Przybyli, by świętować Święto Tygodni, inaczej zwane Szawuot. „Będziesz obchodzić Święto Tygodni ku czci Pana, Boga twego, z ofiarą według wspaniałomyślności twej ręki złożoną stosownie do tego, jak ci pobłogosławił Pan, Bóg twój” – brzmiał nakaz umieszczony w Księdze Powtórzonego Prawa (16,9-10). Wiedzieli, że Bóg potrafi wiele zbudować na ludzkiej wdzięczności. Uczniowie Jezusa pozostali w mieście, jak im nakazał zmartwychwstały Pan, aby doświadczyć „bycia przyobleczonymi mocą z wysoka”. Ta moc przyszła w postaci Ducha Świętego. Otwarła się nowa stronica w dziejach zażyłości Boga z człowiekiem. W dniu Szawuot Izraelici przychodzili dziękować Bogu za przymierze na Synaju i za słowa życia, które przez Mojżesza otrzymali wyryte na kamiennych tablicach. Otwierali Pismo i płakali ze wzruszenia, wsłuchując się w piękne przykazania.

Tymczasem uczniowie Zmartwychwstałego doznali czegoś nowego. Ów Bóg, który niegdyś swym palcem pisał na kamiennych tablicach, tym razem Duchem Świętym wpisywał święte przykazania i obietnice w ich serca. Już nie podlegali prawu zawartemu w kodeksach, ale spontanicznej miłości budzącej się w ich sercach, i to mocą, której wcześniej nie znali. Bóg obdarowuje swój Kościół czymś lepszym niż nowe, choćby najdoskonalsze prawodawstwo. Daje mu Ducha Jezusowego, Osobę, która może dokonać ich wewnętrznej przemiany. Bogaci w to doświadczenie, „poczuli się mężni – jak wyjaśniał św. Jan Paweł II – zdolni do tego, by wypełnić powierzone im posłannictwo”.

W powtórkę „nowej Pięćdziesiątnicy” w Kościele wierzył sędziwy papież Jan XXIII, gdy przed niemal 60 laty zwoływał sobór do Watykanu. Podobnej Pięćdziesiątnicy ufał Jan Paweł II, gdy 20 lat później w centrum Warszawy wzywał nad naszym biednym, czerwonym krajem Ducha Świętego, który odnawia ziemię. Wielu ludzi, których poznałem w życiu, pokazało mi piękno egzystencji, bo zakochało się w tym Duchu. Do zaprzyjaźnienia się z Nim namawiał chorych w szpitalu, w którym byłem kapelanem, młody ks. Jakub. Nie dożył trzydziestki, umarł na białaczkę. „Weźmijcie Ducha Świętego” – mówił do uczniów Jezus po zmartwychwstaniu. Nie wystarczy, że Bóg Go nam posyła. Trzeba Go jeszcze „wziąć”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.