To samo i… nie to samo

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

|

GN 21/2017

publikacja 25.05.2017 00:00

To samo przeszedłem i dałem radę. Weź się w garść, dasz radę – czy aby na pewno?

Nie przepadam za mądrościami z internetu, ale czasem nawet i w sieci perełkę można znaleźć. Oto internetowy mem – takie zdjęcie z podpisem: dwa białe psy, oba ubrudzone błotem. Jeden do połowy łap, drugi po szyję. I podpis, że te same doświadczenia odbieramy i przeżywamy bardzo różnie. Jednym słowem, w tak samo głębokie błoto wskoczyły dwa psy. Większemu większej szkody błoto nie zrobiło. Mniejszy utytłał się koszmarnie. Taka psia historyjka obrazkowa z ludzkim morałem. Bo mamy tendencję do porównywania siebie i innych. A już szczególnie uwielbiamy porównywać do siebie „takich samych” jak my. Zwłaszcza w sytuacjach trudnych: utrata pracy, choroba, problemy z dzieckiem. Obserwujemy, że ktoś przechodzi podobny do naszego kryzys i czasem, zamiast po prostu wesprzeć, syczymy: „ja też tak miałem, przeżyłem i sobie poradziłem. Bez histerii”.

Owszem. Poradziłeś sobie, poradziłaś, poradziłam. I co z tego? Czy naprawdę twoja sytuacja była identyczna do zaobserwowanej? Czy konkretny problem jest szablonem, do którego wszyscy muszą się dostosować? Nigdy nie znamy pełnego kontekstu, całej historii, głębi bólu, strachu czy niemocy. To, że byliśmy w podobnej sytuacji, ani nie zwalnia nas z chrześcijańskiego obowiązku pomocy, ani też nie jest przepustką do oceniania czy rad typu „ja sobie poradziłem, wiem, co czujesz, weź się w garść”. Jeśli tak ma wyglądać pomoc, to lepiej, żeby jej w ogóle nie było.

Życie każdego, choć podobne, różni się diametralnie. Nawet gdy na pierwszy, drugi czy trzeci rzut oka jesteśmy identyczni. Nie powstajemy jako klony i kopie. Nawet podobne środowiska nie robią z nas gotowych matryc na taki lub inny typ człowieka. Nawet podobny do nas człowiek, z podobnym do naszego problemem, może odczuwać inaczej, myśleć inaczej, reagować na identyczną sytuację zupełnie inaczej i posiadać zupełnie inną wrażliwość. Podstawą w relacjach międzyludzkich nie jest porównywanie, lecz empatia i szacunek.

Te dwa pieski z internetu w obrazowy sposób pokazują, jak „jednakowe” różni się od siebie. I jak „takie samo” negatywne doświadczenie potrafi różnie wpływać na podobne nawet osoby. Może życiowe błoto bywa takie samo. Ale nie każdy równie sprawnie i bez szkody potrafi się z niego uratować i oczyścić. Dlatego warto pamiętać o ewangelicznej zasadzie: „jedni drugich brzemiona noście”. Szczególnie wtedy, gdy wydaje nam się, że błoto bliźniego jest nam znane. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.