Cierpliwość (do) Medjugorja

Jacek Dziedzina

|

GN 21/2017

publikacja 25.05.2017 00:00

Medjugorje znowu ma swoje pięć minut. Opinia watykańskiej komisji teologicznej, która opowiada się za autentycznością tylko pierwszych objawień, jest pewnym przełomem w sprawie Kralicy Mira – Królowej Pokoju.

Mirjana Dragićević-Soldo ma 52 lata. Jest mężatką, ma dwoje dzieci, mieszka w Medjugorju. Twierdzi, że Matka Boża objawia się jej 2. dnia każdego miesiąca. Mirjana Dragićević-Soldo ma 52 lata. Jest mężatką, ma dwoje dzieci, mieszka w Medjugorju. Twierdzi, że Matka Boża objawia się jej 2. dnia każdego miesiąca.

Medjugorje może się okazać bardziej złożonym przypadkiem, niż wydawało się w ostatnich latach. Dotąd bowiem oczekiwano konkretnego rozstrzygnięcia: albo objawienia są prawdziwe, albo nie. Tymczasem okazuje się, że możliwe jest jeszcze trzecie rozwiązanie: część objawień może być autentyczna, część niekoniecznie. I w takim układzie lista pytań wcale nie maleje.

Objawienia pod lupą

Dotąd sytuacja była w pewnym sensie patowa. Kościół, zgodnie z tradycją, nie może orzec o autentyczności objawień, dopóki rzekomo trwają. A według wizjonerów – trwają nieprzerwanie od 1981 roku. Pat polegał więc na tym, że z jednej strony potrzebna była cierpliwość w oczekiwaniu na zakończenie domniemanych objawień, z drugiej zaś – trwa to już tak długo, a wyzwania duszpasterskie na miejscu i widoczne owoce duchowe, w tym liczne nawrócenia, przy jednoczesnych wątpliwościach co do charakteru tego zjawiska, są na tyle angażujące, że trudno ignorować cały ruch wokół Medjugorja. Trzeba przyznać, że Watykan w ostatnim czasie robi, co może, by sprawę wyjaśnić i jednocześnie objąć opieką miliony ludzi, którzy rocznie przyjeżdżają do niewielkiej miejscowości w południowej części federacji Bośni i Hercegowiny. Duża w tym zasługa arcybiskupa Wiednia kard. Christopha Schönborna, który w czasie swojej prywatnej wizyty w Medjugorju zobaczył, jak duże są duchowe owoce tego miejsca. Wyszedł też z postulatem poważniejszego niż dotąd zbadania fenomenu. Dzięki jego zabiegom w 2010 roku papież Benedykt XVI powołał specjalną komisję teologiczną, która miała kompleksowo zająć się Medjugorjem, a w tym roku papież Franciszek poprosił abp. Henryka Hosera o zbadanie na miejscu i przygotowanie raportu na temat potrzeb duszpasterskich, bez przesądzania o autentyczności objawień. Przełomem może okazać się opinia komisji teologicznej, która – choć nie są to informacje oficjalne – miała opowiedzieć się za autentycznością pierwszych objawień Królowej Pokoju w 1981 roku. Pozostaje pytanie, które pogłębia złożoność sprawy: co z trwającymi rzekomo do dzisiaj widzeniami? Dlaczego komisja i sam papież wyrażają duże wątpliwości co do ich charakteru? Co z widzącymi, którzy twierdzą, że objawienia trwają? I co, jeśli okaże się, że późniejszy etap objawień jest częścią urojeń lub, co gorsza, jakiejś formy oszustwa? Jedno jest pewne: jeśli mówimy, że Medjugorje ma znowu swoje medialne pięć minut, to warto dodać, że w kościelnej praktyce minuty mogą oznaczać lata. I dobrze. Bo ta ostrożność, z jaką Kościół bada ten i inne przypadki domniemanych objawień, a nawet powstające przy tym napięcia i spory między rozeznającymi sprawę osobami i instytucjami, budzi zaufanie i daje poczucie pewności, że opinia końcowa będzie wiarygodna. Do tego potrzeba jednak cierpliwości wszystkich: i sceptyków, i entuzjastów Medjugorja.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.