Matka to wszystko

GN 20/2017

publikacja 18.05.2017 00:00

O wielkich miłościach, sanitariuszkach i wieszczach mówi Barbara Wachowicz.

Matka to wszystko Agnieszka Perepeczko

Barbara Gruszka-Zych: Czy matkę kocha się za coś?

Barbara Wachowicz: Pracując nad książką o legendarnym harcerskim Batalionie AK „Zośka” i nad opowieścią „Bohaterki powstańczej Warszawy”, zaprzyjaźniłam się serdecznie z matką najmłodszej sanitariuszki, 15-letniej Krysi Niżyńskiej. Jednej z tych, które dźwigały nosze z rannymi pod ostrzałem, pełzały kanałami, ratując towarzyszy broni, nosiły meldunki. Jednej z tych, o których Jan Paweł II powiedział: „Powstanie warszawskie było zrywem pokolenia moich rówieśników, którzy swoje młode życie rzucili na płonący stos. I heroizm tych moich rówieśników dopomógł mi w odkryciu mojego powołania”. Krysia – harcerka, o której koleżanki z tajnej drużyny mówiły mi, że wszystko robiła z wdziękiem, radością życia i wiarą w zwycięstwo – w powstaniu okazała niezwykłą ofiarność i odwagę. Prof. Zofia Stefanowska – jedna z powstańczych dziewcząt – powiedziała mi, że gdy wszystkie miały już świadomość nieuchronnej klęski, tylko Krysia niezłomnie pochylała się nad każdym rannym. Zginęła straszną śmiercią, została zamordowana przez Niemców, bezbronna, w niewoli. Matka szukała prochów dziecka – na próżno. Nigdy nie zapomnę jej przejmujących słów: „Myślą i sercem jestem zawsze z moją córeńką, nie wiem, jak zabitą, w jakim porzuconą dole. I przypominam sobie, jak modliła się wierszem swej imienniczki, warszawskiej Syreny – Krysi Krahelskiej: »Daj nam, Chryste, silną wolę życia! I daj nam śmierć żołnierską, jeśli umrzeć trzeba!«. Nie dana była mojej Krysi taka śmierć”. I to jest właśnie odpowiedź na pytanie – za co kocha się matkę.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.