Kalkowanie polityczne

Francuzi, nie popełnijcie tego samego błędu, co Polacy. Nie wybierajcie PiS-u.

Znajoma dziennikarka z Paryża udostępniła na Facebooku list zatroskanej polskiej dziewczyny z Warszawy. Polka napisała po francusku coś w rodzaju odezwy do narodu francuskiego. To się nawet tak nazywa: List otwarty Polki do Francuzów. W skrócie: nie głosujcie na Le Pen, bo zobaczcie, co się u nas dzieje.

Trudno powiedzieć, czy autorka pisała list sama, czy pracował nad nim cały gabinet takiego lub innego komitetu, w każdym razie przedstawiona w nim charakterystyka polskiej sceny politycznej dobrze oddaje albo stan wiedzy autorki (autorów?) listu albo jest dobrze zakodowanym przekazem dla odbiorcy zachodniego, który pewne proste i wykrzywione kalki łapie w mig. I tak PiS nazwany jest, zgodnie z procedurą „kalkowania”, partią skrajnie prawicową, nacjonalistyczną i populistyczną. O ile ostatnia cecha zmyślona nie jest (bo jest cechą praktycznie każdej partii, która zdobywa głosy większości głosujących), o tyle skrajna prawicowość i nacjonalizm muszą wywołać zrozumiały uśmiech. Ale nie u francuskiej dziennikarki, która z całkowitą powagą przekazała światu list od polskiej autorki z rekomendacją: Absolutnie każdy powinien to przeczytać, Polska jest w końcu dobrym przykładem. W domyśle: przykładem tego, jak kończą się rządy skrajnej prawicy.

Trzeba przyznać, że sięganie po PiS jako przykład mający zniechęcić do głosowania na Marine Le Pen to dowód na silniejsze załamanie intelektualne zachodnich elit niż i tak wydaje się na co dzień. Nie żeby PiS było ideałem albo Le Pen aniołem. Tyle że to jednak inne galaktyki polityczne. Francuskiej koleżance podsunąłem tylko jeden przykład, który jako Francuzka powinna zrozumieć: Le Pen mówi otwarcie o wyjściu z ukochanej przez Francuzów UE, podczas gdy Kaczyński chciałby raczej silnej Polski w silnej Unii. Nieważne są w tym miejscu realne możliwości realizacji tych deklaracji. Chodzi o same deklaracje właśnie. Ale nie mam pewności, czy Francuzi są w stanie to załapać. Oni i tak wiedzą, że jak zagłosują w niedzielę za Le Pen, to w poniedziałek obudzą się w państwie totalitarnym PiS.