Marine Le Pen jest polityczną dziedziczką swojego ojca Jeana-Marie. Jednak obecny sukces wyborczy to rezultat odcięcia się od poglądów mentora, a następnie usunięcia go z własnej partii.
W 2014 r. między Marine Le Pen i jej ojcem była jeszcze zgoda. Rok później wyrzuciła go z partii.
Laurent Cipriani /ap photo/east news
Polityczna rewolucja we Francji, przewidywana od tygodni przez sondaże, stała się faktem w niedzielę 23 kwietnia. Do drugiej tury wyborów prezydenckich przeszli Emmanuel Macron (23,86 proc. głosów) i Marine Le Pen (21,43 proc.). Z wyścigu odpadli kandydaci socjalistów i republikanów, dwóch partii przez dekady dominujących nad Sekwaną. Skrajne emocje wzbudza przede wszystkim awans kandydatki Frontu Narodowego (Front National – FN). Francuski oraz zachodni mainstream biją na alarm, strasząc triumfem skrajnej prawicy i w konsekwencji rozpadem zjednoczonej Europy.
Bliższe przyjrzenie się genezie sukcesu FN przynosi wiele zaskoczeń. Próżno dziś szukać na Starym Kontynencie dużego ugrupowania tak dalece zdominowanego przez jedną, silnie sfeminizowaną familię. Jej losy wystarczyłyby na scenariusz serialu pełnego burzliwych rozstań, politycznych wolt, a nawet zamachu bombowego. Kluczowym momentem było zerwanie w 2015 r. przez Marine kontaktów z jej własnym ojcem i wyrzucenie go z partii, którą sam założył blisko pół wieku temu. Z perspektywy kilku lat wyraźnie widać, jak głęboką ewolucję programową przeszedł Front Narodowy i jak bardzo zdeterminowana jest jego liderka, aby zdobyć fotel prezydenta Francji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.