Aborterka przyznaje: Jesteśmy rasą na wymarciu

Jarosław Dudała Jarosław Dudała /lifenews.com

publikacja 02.05.2017 09:28

Działająca 42 lata przychodnia aborcyjna w stolicy Kalifornii Sacramento została zamknięta. Powodem tego była nieopłacalność zabijania nienarodzonych dzieci.

Aborterka przyznaje: Jesteśmy rasą na wymarciu tedmurphy / CC 2.0

Już w zeszłym roku szefowa sieci placówek aborcyjnych Shauna Heckert przyznała, że interes idzie kiepsko. – Jesteśmy rasą na wymarciu – powiedziała o sobie i innych przedstawicielach przemysłu aborcyjnego.

Cieszą się z tego obrońcy życia, którzy przez dziesiątki lat organizowali modlitewne czuwania przed przychodnią w Sacramento. Ich zwycięstwo jest tym większe, że Kalifornia słusznie uchodzi za stan najbardziej wrogi życiu nienarodzonych. Znajduje pod tym względem na niechlubnym pierwszym miejscu rankingu proaborcyjnej organizacji NARAL. Ale nawet tam popyt na aborcję spada. Spadają więc także przychody aborcjonistów.

Jest to zresztą trend ogólnokrajowy. Wprawdzie liczba aborcji wykonywanych w USA wciąż przeraża, jednak rok 2014 był – według oficjalnych statystyk – pierwszym od lat, w którym liczba zamordowanych dzieci spadła poniżej miliona. W latach 2011–2015 aż 162 kliniki aborcyjne zostały zamknięte albo zaprzestały zabijania nienarodzonych. W tym samym czasie otwartych zostało zaledwie 21 takich ośrodków.

TAGI: