– Potrzebny był nam ten Horngacher jak austriacki bicz na polskie talenty – powiedział Adam Małysz, gdy naszym skoczkom wręczono złote medale na MŚ w narciarstwie klasycznym. Kim jest ojciec sukcesu polskiej kadry?
Jako skoczek Stefan Horngacher nie odnosił spektakularnych sukcesów. Odnosi je teraz jako trener polskiej kadry.
Grzegorz Momot /pap
W Lahti zajęliśmy 1. miejsce w konkursie drużynowym. Dalekie skoki Dawida Kubackiego, Piotra Żyły, Macieja Kota i Kamila Stocha śledziło przed telewizorami ponad 5 mln osób. Ich pełne euforii reakcje na wieść o mistrzostwie można porównać chyba tylko do złotych czasów małyszomanii. Tymczasem Stefan Horngacher lakonicznie stwierdził, że polska ekipa nie osiągnęła jeszcze szczytu swoich możliwości, a postęp w przygotowaniu fizycznym i sprzętowym nadal jest możliwy.
Austriackie media złośliwie komentowały tę wypowiedź, zwracając uwagę, że chyba nikt nigdy nie widział trenera polskich skoczków tak głośno i wylewnie cieszącego się z sukcesów swoich podopiecznych. Na co dzień Tyrolczyka rzeczywiście cechują rzeczowość i opanowanie, jednak ogromny sukces w Lahti sprawił, że on także podczas kolejnych spotkań z mediami postanowił krótko podzielić się swoimi odczuciami. – Po skoku Kamila straciłem kontrolę nad emocjami. Byłem prawie jak Piotrek po jego medalu – przyznał, nawiązując do reakcji Piotra Żyły na zdobycie brązowego krążka w konkursie indywidualnym. Na twarzy trenera pojawił się delikatny uśmiech, ale zapytany o łzy wzruszenia, kategorycznie zaprzeczył.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.