Dzieci ewangelizują

o. Dariusz Kowalczyk

|

GN 11/2017

publikacja 16.03.2017 00:00

We Francji na studiach uniwersyteckich nauczyciele są formowani do walki z Kościołem katolickim.

Dzieci ewangelizują

Pewna polska rodzina od lat mieszka we Francji. Przeniosła się tam nie w poszukiwaniu lepszego od strony materialnej życia, ale po to, by ewangelizować. To jedna z wielu rodzin Drogi Neokatechumenalnej, które jadą do innych krajów, do miejsc, gdzie Kościół katolicki jest bardzo słaby albo praktycznie w ogóle go nie ma. W takich miejscach w misję ewangelizacyjną zaangażowani są nie tylko rodzice, ale także dzieci.

Córki wspomnianej rodziny we Francji miały w szkole nauczyciela, który przy każdej okazji podczas lekcji atakował Kościół i wyśmiewał wiarę. Przy czym zwracał się wyraźnie do dziewczyn, o których wiedział, że są z rodziny, która przyjechała w celach misyjnych, by głosić Ewangelię. Z tego powodu dziewczyny wielokrotnie płakały. Ale przede wszystkim modliły się za swego nauczyciela. Trwało to cztery lata. Ale oto wydarzyło się coś niesamowitego. Jedna z córek, Zosia, miała sprawdzian pisemny u nękającego ją nauczyciela. Gdy wychodziła z sali jako ostatnia, zatrzymał ją i zapytał: „Zosiu, czy ty jesteś wierząca?”. Odpowiedziała: „Tak”. Padło drugie pytanie: „Czy modlisz się z rodzicami?”. Po usłyszeniu odpowiedzi twierdzącej, zadał kolejne: „Czy będziesz teraz w wakacje w Polsce w jakimś kościele?”. „Tak” – odpowiedziała Zosia. „To pomódl się za mnie chociaż raz, a to wystarczy” – poprosił.

Po jakimś czasie Zosia odważyła się pójść do profesora, by porozmawiać o tym, co zaszło. Okazało się, że cztery lata temu zmarł jego ojciec. Pod wpływem tego doświadczenia nie tylko odrzucił Boga, ale zaczął zwalczać wiarę. Kiedy jednak umierała jego matka, widząc jej ufność złożoną w Bogu, zaczął na nowo szukać utraconej wiary. Nauczyciel stwierdził, że chętnie poznałby rodzinę Zosi. Rodzice napisali zatem do niego list z zaproszeniem do domu. Ojciec rodziny napisał potem w e-mailu do przyjaciół: „To było niesamowite spotkanie. Rozmawialiśmy cztery godziny. Powiedział, że (…) bał się spojrzeć dziewczynkom w oczy, bo miał świadomość tego wszystkiego, co im zrobił. Dlatego chciał prosić je o przebaczenie. (…) Mówił nam też, że na studiach uniwersyteckich nauczyciele są formowani do walki z Kościołem. Nie z muzułmanami, nie z judaizmem, ale z chrześcijaństwem, a zwłaszcza z Kościołem katolickim”.

Przypomina się film „Bóg nie umarł”. Ale to nie film, lecz współczesne Dzieje Apostolskie, czyli Kościół żywy, który ewangelizuje, kochając nieprzyjaciół. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.