Franciszek na straży

Tak jak kard. Wojtyła został „zauważony” na rekolekcjach, jakie wygłosił dla Pawła VI, tak kard. Bergoglio miał swoje 5 minut przed Janem Pawłem, które później zaważyły na jego wyborze.

Był rok 2003. Argentyński arcybiskup od 2 lat był już kardynałem. W październiku Bergoglio pojawił się w Rzymie po raz trzeci w ciągu jednego roku, tym razem jako wiceprzewodniczący synodu biskupów. Podczas otwarcia synodu, przed Janem Pawłem II, wygłosił zwięzłą mowę, która – jak mówiono później wśród kardynałów – zaważyła na tym, że Bergoglio był brany pod uwagę na konklawe już w 2005 roku (gdy papieżem został kard. Ratzinger). Kardynał z Argentyny dokonał rozróżnienia między biskupem, który dogląda swego ludu i czuwa nad nim, a biskupem, który trzyma straż. To praktycznie w ogóle nieznane szerzej przemówienie dobrze oddaje styl duszpasterski i charakter późniejszego papieża:

„Doglądanie odnosi się bardziej do troski o doktrynę i obyczaje, podczas gdy trzymanie straży dotyczy raczej zapewnienia, aby w sercach ludzi były sól i światło. Czuwanie kojarzy się z gotowością reakcji na bliskie niebezpieczeństwo. Trzymanie straży zaś jest cierpliwym wywoływaniem procesów, przez które Pan dokonuje zbawienia swego ludu. Doglądanie jest aktywne i dynamiczne. Trzymanie straży zakłada łagodną cierpliwość i stałość w wypróbowanej miłości. Doglądanie i czuwanie wymaga pewnej koniecznej dozy kontroli. Trzymanie straży zaś sugeruje nadzieję, nadzieję miłosiernego Ojca, który strzeże procesów zachodzących w sercach swoich dzieci”.