"Klątwa" nie dla Brytyjczyków

Prowokacja chorwackiego „artysty” mogłaby nie wypalić w Wielkiej Brytanii. Zbyt wielu odbiorców nie wiedziałoby nawet, z czego dokładnie szydzi bałkański skandalista.

Londyn, wczorajsze popołudnie. Z Romkiem Koszowskim, fotoreporterem GN, idziemy wzdłuż Cromwell Road w dzielnicy Kensington. To przy tej ulicy mamy umówione spotkanie w centrali ALPHA International, później, parę przecznic dalej, w domu Nicky’ego Gumbla rozmawiamy o fenomenie tej prawdopodobnie najskuteczniejszej dzisiaj metody ewangelizacji. Jesteśmy na miejscu sporo przed czasem, sąsiadujące z „Alfą” drzwi prowadzą do małej kafejki. Siadamy w trochę za ciemnej sali, po chwili dopiero dostrzegamy przedziwne wizerunki na ścianach z motywami wyraźnie religijnymi, choć w nie do końca zrozumiałej na pierwszy rzut oka (na drugi rzut też średnio) interpretacji. Zwłaszcza jeden obraz przyciąga naszą uwagę: Jezus Zmartwychwstały, wychodzący z grobu, upadające ze strachu straże – niby wszystko się zgadza, tylko... chorągiew zwycięstwa ze znakiem krzyża zastąpiona flagą angielską, owszem, również z krzyżem. Na nogach Jezusa – jakieś buty sportowe z zielonymi elementami. Z jednej  strony – „dzieło” z tymi dodatkami na pewno nie jest przeznaczone dla celów kultu czy adoracji, z drugiej – nie umiałbym też powiedzieć, że jest nachalnie prześmiewcze. Dominuje raczej wrażenie: nie wiadomo dokładnie, co autor miał na myśli.

Zagaduję kelnera, który okazuje się być właścicielem knajpy. Pytam, co ma oznaczać ta „interpretacja” sceny zmartwychwstania Chrystusa. I w tym momencie dzieje się coś, co sprawia, że do chwili obecnej nie wiem, czy to ja jestem bardziej zdziwiony, czy on. Właściciel bowiem robi wielkie oczy, patrzy kolejno to na nas, to na obraz, w końcu mówi: -- To naprawdę jest Jezus? Nie wiedziałem – chociaż widzę, że mówi to szczerze, to w pierwszej chwili podejrzewam, że kpi sobie z nas. Ale nie, powtarza po chwili: -- Nie wiedziałem, że to postać Jezusa. Tutaj był wcześniej klub nocny, teraz ja przejąłem ten lokal i od niedawna prowadzę ten biznes. Te obrazy były tu przede mną, ale jestem zdziwiony, że jeden z nich przedstawia symbol jakiejś religii – dodaje. Odchodzi na bok i z jedną z pracownic przegląda coś w laptopie, co chwilę patrząc na obraz z Jezusem, pokazują sobie i porównują... Po sprawdzeniu w sieci, że to faktycznie Jezus, podchodzi do nas jakby lekko wystraszony i tłumaczy, że jego lokal na pewno nie chce naruszać niczyich poglądów religijnych itd. itp.

Parę minut później opowiadam o tym zdarzeniu za ścianą lokalu, w centrali ALPHA. Sugeruję, że właściciela lokalu warto zaprosić na kurs – to jest właśnie docelowy „target”. Później pytam Nicka Gumbla, jak to w ogóle możliwe, że pewien kod kulturowy jest tu zupełnie nierozpoznawalny. Bo przecież można być niewierzącym, ale wizerunek Jezusa, krzyż, cała symbolika chrześcijańska – to pewne elementy kultury, które są tak rozpoznawalne, jak czerwona budka telefoniczna, piętrowe autobusy czy królowa brytyjska (że sobie pozwolę na takie porównanie...). – Mnie to w ogóle nie dziwi – odpowiedział Nicky. – Poziom niewiedzy religijnej i braku świadomości dotyczącej najbardziej podstawowych zagadnień chrześcijańskich jest w Wielkiej Brytanii ogromny – mówi współtwórca „Alfy”.

Dziś wieczorem bierzemy udział w kursie prowadzonym przez Nicky’ego w anglikańskim kościele Holy Trinity Brompton. Ponad 600 osób będzie słuchało o najbardziej podstawowym przekazie wiary. Wielu z nich po 11 tygodniach kursu stanie się chrześcijanami (inni – odnowią swoją wiarę). Podejrzewam, że wśród nich są i tacy, jak właściciel tej knajpy, który o Jezusie nie wie naprawdę NIC. Oliver Frljić ze swoją „Klątwą” raczej nie miałby czego szukać w Londynie. Możliwe, że duża część widzów nie zrozumiałaby prowokacji, nie rozumiejąc wyśmiewanych symboli.