Szwedzka utopia

Maciej Kalbarczyk

|

GN 6/2017

publikacja 09.02.2017 00:00

Film Erika Gandiniego to ostrzeżenie dla całego zachodniego świata: na końcu drogi ku pełnej niezależności wcale nie leży szczęście, tylko życiowa pustka.

W Szwecji zatriumfował egoizm. Nie liczy się już rodzina, wzajemne zobowiązania jej członków, więzy krwi. Najważniejszą wartością stała się niezależność. W Szwecji zatriumfował egoizm. Nie liczy się już rodzina, wzajemne zobowiązania jej członków, więzy krwi. Najważniejszą wartością stała się niezależność.
Alexander Farnsworth /dpa/pap

W styczniu minęło 85 lat od publikacji głośnej powieści Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat”. Książka, która została okrzyknięta największą antyutopią XX w., miała być przestrogą przed stworzeniem rzeczywistości opartej na idei kolektywizmu. W czasie lektury szybko okazuje się, że szczęście ludzi zamieszkujących przedstawioną w powieści Republikę Świata jest tylko pozorne. Oto trybiki w wielkiej społecznej machinie skrupulatnie wykonują swoje zadania, a o efektywność ich pracy dbają zdolni inżynierowie. Ich rolą jest wytworzenie przystosowanych do wykonywania danego zawodu ludzi.

W powieści Huxleya dzieci biorą się bowiem nie ze związku kobiety i mężczyzny, ale z probówki. Seks służy jedynie przyjemności, a poligamia jest uznawana za normę. Zero uczuć, prawdziwa miłość nie istnieje. Wszystkie prawdziwe relacje międzyludzkie są surowo zakazane, a kiedy bohaterowie powieści cierpią z powodu ich braku, otrzymują substancję psychoaktywną. Smutek znika – można żyć dalej.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.