Helenka poszła do nieba

Miłosz Kluba

|

GN 5/2017

publikacja 02.02.2017 00:00

To był Boży człowiek. Pełna energii, radości, z mnóstwem talentów. Uwielbiała być blisko innych. Tak znajomi i przyjaciele wspominają Helenę Kmieć, wolontariuszkę zamordowaną w Boliwii, w trzecim tygodniu wyjazdu misyjnego.

Helenka poszła do nieba archiwum parafii św.barbary w libiążu

Miała 26 lat. Do Cochabamby pojechała na początku roku. 24 stycznia miała przemawiać podczas pierwszego dnia działalności ochronki dla dzieci, którą przygotowywały razem z drugą wolontariuszką Anitą Szuwald. W nocy przed otwarciem, mimo otaczającego placówkę muru z kolcami i krat w oknach, na teren ochronki włamało się dwóch mężczyzn. Przez dach dostali się na patio, gdzie znajdowały się sypialnie wolontariuszek. Jeden z nich zaatakował Helenę nożem, zadając jej wiele ciosów. Mimo udzielonej pomocy młoda kobieta zmarła. Niebawem, kilka przecznic dalej, policja zatrzymała obu mężczyzn. Jak informuje ks. Andrzej Borowiec, pracujący w Boliwii salezjanin, jeden z nich prawdopodobnie w latach 90. chodził do prowadzonej przez siostry szkoły, dlatego dobrze znał otoczenie.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.