Zbrojeniówka od serca

Elżbieta Głowacka

|

26.01.2017 00:00 GN 4/2017

publikacja 26.01.2017 00:00

Pani Kazimiera ze Lwowa ma ciepłe schronienie. Pan Stanisław z Radomia poczucie, że Polska nie zapomniała. Co ich łączy?

Polska Grupa Zbrojeniowa wspomogła m.in. remont sanktuarium na Świętym Krzyżu. Polska Grupa Zbrojeniowa wspomogła m.in. remont sanktuarium na Świętym Krzyżu.
Monkpress /East News

Pani Kazimiera ma 87 lat. Chodzi powolutku, z balkonikiem. Przed upadkiem codziennie chodziła do polskiego kościoła. Po upadku nogi już nie te i musi sobie balkonikiem pomagać. A jej pomagają polskie siostry józefitki. Do niedawna musiały jeździć do jej skromnego domku, by przynieść drewna i w piecu napalić. Jednak mrozy coraz większe, pani Kazimiera coraz mniej samodzielna. Zabrały starszą panią dobre siostry do Domu Miłosierdzia im. św. Zygmunta Gorazdowskiego we Lwowie-Brzuchowicach. Tam odnalazła na stare lata ciepły, bezpieczny, polski dom.

Proste miłosierdzie

Dom Miłosierdzia powstał dzięki staraniom abp. Mieczysława Mokrzyckiego jako wotum za 25 lat odnowionych struktur Kościoła Rzymskokatolickiego na Ukrainie. Ale już dużo wcześniej istniała potrzeba stworzenia takiego miejsca. – Widzieliśmy na każdym kroku, jak bardzo brakuje takiego dzieła. Nasze siostry od 20 lat pracują we Lwowie. Chodzą do domów prywatnych, pomagają starszym samotnym Polakom w codziennym funkcjonowaniu – opowiada opiekunka domu s. Justyniana, józefitka. – Mamy pod opieką 70 osób, z których część jest sprawna, część jednak wymaga opieki całodobowej. Szczególnie to ważne, bo wśród naszych podopiecznych jest wiele osób samotnych. Szukaliśmy długo domu i możliwości działania. W końcu się udało.

Arcybiskup Mokrzycki na potrzeby domu przekazał budynek przy seminarium lwowskim. To piętrowy dom, spory, wymaga jednak przystosowania dla potrzeb osób starszych. – Ogromna to radość, choć i pewien lęk, w jaki sposób uda się zebrać fundusze na remont i wyposażenie. Dom dla chorych i opuszczonych powinien działać natychmiast, a my nie miałyśmy tak wielkich pieniędzy. Przecież wyposażenie w sam sprzęt dla niepełnosprawnych: odpowiednie łóżka, materace, podnośniki to ogromne pieniądze – mówi s. Justyniana.

Dlatego wiadomość, że Polska Grupa Zbrojeniowa SA postanowiła przekazać na wyposażenie domu 100 tys. zł, była dla s. Justyniany ogromną radością. – Ten zastrzyk finansowy pozwolił na zakup mebli, porządnych szaf i łóżek z dobrymi materacami. Dzięki tym pieniądzom mogłyśmy przyjąć pierwszych podopiecznych. I dołączają kolejni i kolejni. Mamy miejsce dla 40 osób. Każde miejsce to taki prosty uczynek miłosierdzia – cieszy się s. Justyniana. – Starsi Polacy do tej pory naprawdę myśleli, że umrą w samotności. Tymczasem Polska się o nich upomniała.

Dlaczego PGZ SA pomogła lwowskiemu domowi? – Polacy mieszkający na Ukrainie cierpią nie tylko duchowo, z powodu odłączenia od rodaków i ojczyzny, ale doświadczają także materialnego niedostatku. Potomkowie mieszkańców dawnych Kresów Wschodnich zasługują na to, żeby państwo polskie o nich pamiętało – mówi prezes PGZ SA Arkadiusz Siwko. – Byłem we Lwowie i możliwość przekazania pomocy za pośrednictwem Kościoła katolickiego to dla mnie wielkie doświadczenie, wzruszające przeżycie. Spotkanie z Polakami, często cierpiącymi i moralnie, i fizycznie, było doświadczeniem poruszającym. Spotkanie z ludźmi, u których język polski wyciska łzy, coś we mnie zmieniło. Mam na myśli trudne do opisania doświadczenie duchowej jedności z Polakami rozsianymi po całym świecie. Chciałbym, żeby każdy z nich miał pewność, że Polacy w kraju o nich nie zapomną...

Sprawiedliwość w Radomiu

Jak się okazuje, Polska Grupa Zbrojeniowa nie zapomina też o innych Polakach: bohaterach radomskiego czerwca 1976. A wśród nich o panu Stanisławie.

Pan Stanisław Kowalski latem 1976 roku był młodym sportowcem, jednocześnie pracownikiem radomskich zakładów metalowych. Był też zmęczony i przerażony tym, co dzieje się w kraju. Jak wielu jego przyjaciół i współpracowników, powiedział komunie: „Dość”! Lecz wtedy, po czerwcowym strajku, zaczął się jego i wielu radomian dramat. Zostali zwolnieni z pracy. A to był dopiero początek...

– Aresztowany zostałem. Przesłuchiwali nas w straszny sposób. Z utęsknieniem czekałem na więzienie, byleby tylko uciec z „gestapo”, czyli aresztu przy ul. Kilińskiego. Jak o tym myślę, czuję ogromny żal. A i fizycznie nadal boli. Ścieżek zdrowia, twarzy bandziorów zomowców nie da się zapomnieć. I za co nas tak bili? Bo zbrodniczemu systemowi powiedzieliśmy nie! – mówi smutno, choć z mocą, pan Stanisław.

Robotnicy byli sądzeni podczas procesów pokazowych. Pan Stanisław został skazany razem z pospolitymi bandytami. – Władza specjalnie tak to organizowała, by ludzie kojarzyli nas ze złodziejami i opryszkami – opowiada. – Mieliśmy pozostać „elementem społecznym”. Zostałem skazany na trzy lata więzienia, choć prokurator wnioskował o sześć lat... Uratowało mnie, że byłem młody i miałem rodzinę, byłem też dobrze zapowiadającym się bokserem.

Powiedzieli potem w sądzie, że dają mu szansę „powrotu do społeczeństwa socjalistycznego”. – Aż piałem za tym społeczeństwem socjalistycznym – mówi przez zęby pan Stanisław.

Gdy wyszedł z ciężkiego więzienia w Strzelcach Opolskich, trudno mu było wrócić do zwykłego życia. Trauma przesłuchań, podupadające zdrowie – wszystko to spowodowało, że jego życie i sportowe, i prywatne posypało się. Taka cena walki z komuną...

– Założyłem po latach Stowarzyszenie Radomski Czerwiec ’76, którego jestem prezesem, żeby przywrócić pamięć wszystkim, którzy walczyli i cierpieli. By przypomnieć Polsce, że jesteśmy, by w końcu wydarzenia radomskie poznał cały kraj – opowiada pan Stanisław. – Pachołkom komunistycznym powiedzieliśmy: „Dosyć” i zapłaciliśmy za to bardzo wysoką cenę. Jednak do niedawna właściwie nie widziałem jakiejkolwiek chęci zwrócenia na nas wzroku, nie mówiąc o pomocy osobom represjonowanym.

Do niedawna. Bo w roku ubiegłym... – Wielka to była radość – władze Polskiej Grupy Zbrojeniowej postanowiły nas wspomóc. Przekazali bohaterom Radomia konkretne pieniądze: łącznie dla 60 osób aż 200 tys. zł do podziału. Ale ważniejsze jest, że docenili nasze działania i pokazali, że Polsce na nas zależy. Bardzo to piękne. Odczytuję ten gest jako sprawiedliwość dziejową, tym bardziej że PGZ jest niejako spadkobiercą mojego zakładu.

Dlaczego pomagają?

Ktoś mógłby zapytać: dlaczego właściwie firma zajmująca się dostarczaniem polskiej armii sprzętu i uzbrojenia zajmuje się również działalnością czysto filantropijną? – Polska Grupa Zbrojeniowa to podmiot państwowy, narodowy. Naszym podstawowym zadaniem jest rzeczywiście dostarczanie polskiej armii uzbrojenia. Jednak zyski, które generuje ta działalność, chcemy choć w skromnej części przeznaczać na dzieła wspierania polskiej kultury i wartości zajmujących ważne miejsce w dziedzi­ctwie duchowym narodu – mówi prezes Siwko. – Robimy to, ponieważ chcemy być firmą odpowiedzialną społecznie.

Według prezesa dwa aspekty działalności, czyli produkcja sprzętu dla wojska oraz wspieranie polskiego dziedzictwa kulturowego i duchowego, nie wykluczają się. Niedawno na przykład Polska Grupa Zbrojeniowa wsparła renowację klasztoru Misjonarzy Oblatów NMP na Świętym Krzyżu, przekazując 100 tys. zł na potrzebne remonty. – Wspieranie dzieł charytatywnych i polskiej kultury to element szeroko rozumianej misji polskiego przemysłu, jaką jest troska o dobro wspólne wszystkich Polaków. Każde z dzieł, w które się zaangażowaliśmy, jest równie ważne, równie istotne. Święty Krzyż to przecież jedno z najstarszych polskich sanktuariów, miejsce historyczne, o ogromnym znaczeniu dla naszej tożsamości. Ale jestem też szczęśliwy, że Polska Grupa Zbrojeniowa mogła pomóc Polakom, którzy żyją na Ukrainie i których historia oddzieliła od ojczyzny i rodaków. A bohaterowie czerwca 1976 roku? To ludzie, którzy zostali oszukani przez historię, którzy w ostatnich latach wciąż cierpieli za ten pamiętny zryw wolności, którzy do dziś często żyją w warunkach gorszych niż ich oprawcy – mówi prezes PGZ.

Co dalej? Czy kolejne grupy Polaków, zapomnianych i potrzebujących, będą mogły liczyć na wsparcie PGZ? – Mogę jedynie zdradzić, że jesteśmy w trakcie powoływania Fundacji Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która będzie się zajmować wyłącznie tego typu działaniami. Utworzenie fundacji z pewnością sprawi, że będziemy mogli dotrzeć z pomocą i wsparciem do szerszego kręgu potrzebujących instytucji i ludzi – mówi prezes Arkadiusz Siwko.

Taka to zbrojeniówka od serca...

Artykuł powstał we współpracy z Polską Grupą Zbrojeniową.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.