Dokąd zmierza Turcja?

Maciej Legutko

|

GN 2/2017

publikacja 12.01.2017 00:00

Nowy rok rozpoczął się w Turcji od krwawego zamachu terrorystycznego w Stambule. Biorąc pod uwagę agresywną politykę zagraniczną i wewnętrzną prezydenta Erdoğana, kolejne miesiące nad Bosforem zapowiadają się równie niespokojnie.

„Erdoğan – nie jesteś sam” – taki napis widnieje na transparentach zwolenników prezydenta Turcji. „Erdoğan – nie jesteś sam” – taki napis widnieje na transparentach zwolenników prezydenta Turcji.
SEDAT SUNA /EPA/PAP

Fala terroru, która nękała Turcję przez cały 2016 rok, dała o sobie znać także w noworoczną noc. Do jednego z najmodniejszych klubów w Stambule wtargnął terrorysta z karabinem maszynowym. Z zimną krwią zastrzelił 39 bezbronnych uczestników zabawy sylwestrowej i ranił kolejne 69 osób. Ofiary pochodziły z 16 różnych krajów. Szybko po tragedii tzw. Państwo Islamskie przyznało się, że zbrodni dokonał jego „heroiczny żołnierz”. To odwet za ofensywę tureckich wojsk na syryjskie terytorium samozwańczego kalifatu. Mimo ustalenia tożsamości sprawcy (władze nie chcą na razie jej zdradzić) i energicznej obławy, nie udało się go schwytać. Media nad Bosforem spekulują, że może on pochodzić z któregoś z krajów Azji Środkowej.

Turcja ma za sobą jeden z najbardziej niespokojnych okresów w nowożytnej historii, naznaczony stłumionym puczem wojskowym oraz licznymi zamachami terrorystycznymi. Łącznie w atakach w 2016 roku zginęło aż 328 osób. Nadchodzące miesiące mogą być równie krwawe. Pełna gwałtownych wolt polityka Recepa Erdoğana przysparza kolejnych wrogów i prowokuje napięcia. Turcja pod jego wodzą odwróciła się od Unii Europejskiej, wpadła w objęcia Rosji i otwarcie włączyła się w wyścig o wpływy w Syrii, wprowadzając tam swoje wojska.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.