Być jak Bóg 2.0, czyli co oznacza dla nas, że Bóg stał się człowiekiem?

Wojciech Teister Wojciech Teister

publikacja 24.12.2016 10:25

Adam i Ewa popełnili w raju falstart. W tajemnicy Bożego Narodzenia Bóg sam zaprasza nas do udziału w życiu Trójcy Świętej. Ale na nieco innych zasadach...

Być jak Bóg 2.0, czyli co oznacza dla nas, że Bóg stał się człowiekiem? ks. Piotr Sroga /Foto Gość

"Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem" - to znana zasada teologiczna, która zrodziła się jeszcze w czasach wczesnochrześcijańskich. Nie jest pewne, który z ojców Kościoła jest jej autorem, ale najczęściej przypisuje się te słowa Ireneuszowi z Lyonu. Na pierwszy rzut... ucha brzmi to trochę bluźnierczo. Jak to? Mamy zająć miejsce Boga? No, nie do końca jednak o to chodzi.

W swoim wielkim dziele Adversus haereses (Zdemaskowanie i odparcie fałszywej gnozy) Ireneusz polemizuje m. in. z ebionitami, zdaniem których Jezus Chrystus był tylko człowiekiem narodzonym z Józefa. Święty z Lyonu sprzeciwia się odrzucaniu bóstwa Jezusa. Pisze, że zbawienie mogło przyjść jedynie przez Słowo Boże, które stało się ciałem. Odrzucenie bóstwa Jezusa to zanegowanie prologu Ewangelii wg św. Jana, w której czytamy, że Słowo stało się ciałem i zamieszkało (rozbiło namiot) pośród nas. Zdaniem Ireneusza odrzucenie tej prawdy zamyka człowieka na przyjęcie wszystkich łask wypływających z wcielenia Słowa Boga. Tymi łaskami są: "wstępowanie do Boga", "życie wieczne" i "udział w niezniszczalności i nieśmiertelności Boga". W Adversus haereses czytamy:

Bo dlatego Słowo Boże stało się człowiekiem, a Syn Boży Synem człowieczym, żeby człowiek, łącząc się ze Słowem i przyjmując przybranie, stał się synem Bożym.

To zdanie św. Ireneusza rzuca więcej światła na tajemniczą zasadę "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem". Nie chodzi o to, by zastąpić Boga na Jego miejscu. Nie w tym rzecz, by być jak Bóg w takim rozumieniu jak pojmowali to Adam i Ewa w raju. Oni poddali się pokusie bycia równym Bogu. Dokonali falstartu. Bóg - poprzez wcielenie Jezusa Chrystusa - chce, byśmy byli włączeni w Jego życie na zasadzie usynowienia. Syn Boży staje się człowiekiem - tym, czym my jesteśmy, ale przez to otwiera przed nami możliwości, byśmy mogli żyć w Nim, a przez to - podobnie jak On - stać się nieśmiertelnymi i niezniszczalnymi. Uczestniczyć w pełni w życiu Boga. Nie obserwować Go z boku, nawet z najbliższej odległości. UCZESTNICZYĆ w Jego życiu. Tylko w ten sposób - poprzez pełne zjednoczenie z Nim, możemy stać się tacy, jak On. Działa tutaj ewangeliczna zasada winnego krzewu i latorośli. Te drugie mogą w pełni czerpać z dobrodziejstw krzewu tak długo, jak długo są w krzew wrośnięte. W przeciwnym razie usychają, bo to krzew, bo to Bóg jest źródłem życia. Problem Adama i Ewy polegał na tym, że chcieli czerpać korzyści płynące z krzewu na własna rękę - jak odcięte latorośle.

Św. Ireneusz nie używa wprost słów "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem". Wie, że mogą zostać źle zinterpretowane. Często jednak, w kontekście wcielenia Słowa, pisze o włączeniu człowieka w życie Boga. Ta subtelna różnica pozwala ustrzec się przed poważnym błędem.

Ireneusz pokazuje jedno - pod miała i radosną, ale jednak zewnętrzną warstwą ozdobionych choinek, opłatków i pięknie zastawionego wigilijnego stołu, nawet pod wzruszającymi kolędami i pięknymi jasełkami, kryje się coś znacznie głębszego - jedna z największych tajemnic historii - Bóg, który podnosi stworzonego przez siebie człowieka tak wysoko, że chce uczynić go częścią swojego życia. Odtąd już nic nie jest takie, jak dotychczas. Bóg dotknął ziemi, poczuł ból, ludzką radość, zmęczenie. Żył w ciele i w ten sposób uświęcił nasze życie, podnosząc jego znaczenie. I swoim życiem, którego finałem jest śmierć i zmartwychwstanie otworzył nam drzwi do życia w Bogu. Życia w Miłości, która nie ma końca. Jeśli w ten sposób spojrzymy na Boże Narodzenie, jeśli przez ten pryzmat zobaczymy swoje życie, to odtąd nic nie może pozostać takie, jak było wcześniej. Bo każda, nawet najprostsza czynność, jaka wykonujemy, jest kolejnym etapem do pełnego życia w Jezusie Chrystusie, Bogu Ojcu i Duchu Świętym. Dlatego szkoda czasu na marnowanie nawet najkrótszych chwil.