Emeryci z Białego Domu

Jacek Dziedzina

|

GN 49/2016

publikacja 01.12.2016 00:00

„I oto ja, były prezydent Stanów Zjednoczonych, stoję z plastikową torebką w ręku, a w torebce to, przed czym przez ostatnie 8 lat się wzbraniałem…” – tak pierwszy po złożeniu urzędu spacer z psem, załatwiającym potrzeby, opisał George W. Bush. Co robią byli prezydenci USA, gdy nie muszą już wyręczać ich „odpowiednie służby”.

George W. Bush, prezydent USA  w latach 2001–2009,  na emeryturze z pewnością ma więcej czasu dla wnuków. George W. Bush, prezydent USA w latach 2001–2009, na emeryturze z pewnością ma więcej czasu dla wnuków.
epa/pap

W piątek 20 stycznia 2017 r. Barack Obama ostatni raz otworzy przeszklone drzwi Gabinetu Owalnego w Białym Domu. Na biurku Resolute zostawi list, w którym – zgodnie z tradycją – będzie gratulował swojemu następcy i życzył mu udanej kadencji. Na kopercie, w polu adresata, wpisze numer 45. Około godziny 10 wraz z żoną Michelle w Pokoju Błękitnym podejmie filiżanką kawy nową, 45. prezydencką parę – Donalda i Melanię Trumpów. Potem obie pary wsiądą do dwóch limuzyn i w konwoju przejadą wzdłuż Pennsylvania Avenue w stronę Kapitolu, gdzie odbędzie się przekazanie władzy i zaprzysiężenie nowego prezydenta. Po ceremonii pożegnalnej Obamy była już prezydencka para rozpocznie nowe życie. Co to właściwie oznacza w przypadku emerytowanej głowy supermocarstwa?

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.