Gotowanie zbliża ludzi

Piotr Semka

|

GN 49/2016

publikacja 01.12.2016 00:00

Dopiero zabierając się za pisanie mojej najnowszej książki „Semka ...się gotuje”, uświadomiłem sobie, jak silnie gotowanie wpływa na relacje międzyludzkie. Ta prawda, którą świetnie rozumiały jeszcze nasze babcie, gdzieś zagubiła się w ostatnim półwieczu.

Piotr Semka
SEMKA …SIĘ GOTUJE
Wydawnictwo
Zysk i S-ka 2016,
ss. 512 Piotr Semka SEMKA …SIĘ GOTUJE Wydawnictwo Zysk i S-ka 2016, ss. 512

Jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku matki wbijały córkom do głowy, że „przez żołądek trafia się do serca męża”, a przy rodzinnym stole tworzą się pozytywne relacje.

Miałem to szczęście, że w moim rodzinnym domu w Gdańsku w latach 70. rodzice trzymali się zasady, by zawsze ok. 19.00 wszyscy domownicy zbierali się na wspólną kolację. Moja rodzina była dość liczna – składała się z babci, mamy ojca, moich dwóch starszych braci i mnie. Razem sześć osób. Wspólne spotykanie się codziennie przy kolacyjnym stole wymagało pewnej dyscypliny. Moi starsi bracia nie próbowali przekonywać rodziców, że mają wieczorem coś wyjątkowo ważnego do załatwienia, a ja nie śmiałem twierdzić, że zabawa z kolegami na podwórku jest ważniejsza niż rodzinny rytuał. Rodzice stawiali sprawę wspólnej kolacji bardzo serio: codziennie spotykamy się na wieczerzy i nic w tym czasie nie jest ważniejsze.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.